Obserwujemy, że pacjenci, którzy trafiają do szpitala, niejednokrotnie przychodzą już właściwie w okresie pełnego rozkwitu objawów choroby - mówił w TVN24 prof. Jerzy Wordliczek z Kliniki Intensywnej Terapii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Komentował między innymi wzrost zakażeń koronawirusem w Polsce.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w piątek o 8 777 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem oraz o śmierci 241 osób, u których stwierdzono infekcję SARS-CoV-2. Łącznie od początku epidemii w Polsce potwierdzono 1 623 218 infekcji koronawirusem. Zmarły 41 823 zakażone osoby.
"Stopniowo ta liczba narasta"
Prof. Jerzy Wordliczek z Kliniki Intensywnej Terapii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie przyznał w TVN24 w piątek, że na swoim oddziale obserwuje wzrost liczby pacjentów COVID-owych, chociaż "nie tak wielki, jak to miało miejsce pod koniec zeszłego roku". - Stopniowo ta liczba narasta - powiedział.
- Na szczęście nie obserwujemy na razie wzrostu (liczby) pacjentów na oddziale intensywnej terapii, tym, którym kieruję, ale to też może być związane z tym, że jednak przez ten okres już roku nauczyliśmy się tego, jak postępować z tymi pacjentami - stwierdził.
Przypomniał o tym, że pandemia spowodowała opóźnienia w diagnostyce oraz leczeniu pacjentów, którzy nie są COVID-owi. - Niezwykle istotne jest to, żebyśmy mogli odmrażać te oddziały, które funkcjonowały jako oddziały hospitalizujące pacjentów COVID-owych, w tym oddziały intensywnej terapii - powiedział.
Dodał, że pacjenci ze schorzeniami onkologicznymi, czy też innymi "nie mogą tak naprawdę czekać". - Stąd nasze działania zmierzają w kierunku takim, żeby jednak jak największą liczbę tych tak zwanych czystych łóżek w oddziałach intensywnej terapii dla tych najbardziej ciężko chorych, wymagających takiego postępowania, udostępniać - mówił.
"Pacjenci przychodzą do szpitala niejednokrotnie już właściwie w okresie pełnego rozkwitu objawów"
Prof. Jerzy Wordliczek stwierdził, że jako społeczeństwo nauczyliśmy się już stosować do zasad, na przykład dystansowania czy dezynfekcji, ale po poluzowaniu restrykcji część osób o tym zapomniała.
- Nadal obserwujemy to, że ci pacjenci, którzy przychodzą do szpitala, niejednokrotnie przychodzą już właściwie w okresie pełnego rozkwitu objawów choroby i naprawdę powinniśmy jako lekarze apelować do państwa, że jeżeli zaczynamy mieć problemy, zwłaszcza z oddychaniem, zaczyna się u nas duszność, zaczyna się wysoka temperatura, to nie można zwlekać. Trzeba od razu zgłosić się do lekarza i testować się w kierunku infekcji COVID - apelował lekarz.
- Myśmy hospitalizowali w okresie od końca marca, czyli już można powiedzieć przez okres 11 miesięcy, blisko 500 pacjentów i nadal jest bardzo wysoka śmiertelność, sięgająca 50 procent. Oczywiście, że my hospitalizujemy pacjentów w ciężkim stanie albo najcięższym, niemniej jednak ta śmiertelność jest bardzo wysoka. Co świadczy o tym, jak dramatyczna w swoim przebiegu może być ta choroba - stwierdził. Dodał, że "nie wolno bagatelizować tej choroby".
Źródło: TVN24