34-letni turysta z województwa dolnośląskiego nie wrócił z gór - otrzymała w poniedziałek telefonicznie informację Centrala TOPR. Tatrzańscy ratownicy szukali go także z pomocą helikoptera - bez skutku. Akcja poszukiwawcza będzie dziś kontynuowana.
Przed zaginięciem mężczyzna wysłał swoim kolegom MMS ze szczytu Rysów. Turysta nie wrócił jednak z wyprawy do schroniska. Nie udało się z nim skontaktować, a jego telefon od dłuższego czasu jest wyłączony.
Rozpoczęta zaraz po zgłoszeniu o zaginięciu akcja poszukiwawcza na razie nie przyniosła skutków. W rejon Rysów poleciał śmigłowiec, ale z jego pokładu nie udało się nikogo wypatrzeć.
Ratownicy TOPR podjęli w tej sprawie współpracę z policją, która ma umożliwić zlokalizowanie telefonu zaginionego. O zajściu zostali także poinformowani ratownicy ze słowackiej Horskiej Służby. Po tamtej stronie gór również rozpoczęto poszukiwania.
Tatry wciąż niebezpieczne
- W jednym z maili odnośnie swoich planów turysta pisał, że jeżeli mu wystarczy czasu, to pójdzie na Przełęcz pod Chłopkiem, więc jest nadzieja, że tam poszedł - mówi dyżurny ratownik TOPR. Ratownicy przestrzegają, że w wyższych partiach Tatr wciąż jeszcze jest dużo płatów śniegu, o czym warto pamiętać, wybierając się w góry.
Autor: ms/tr/k / Źródło: Radio Kraków, TVN24