Nie ma na razie na zalanych terenach zagrożenia epidemiologicznego, co nie oznacza, że woda i żywność jest bezpieczna – ostrzega Ewa Kopacz. Minister zdrowia zapewnia także: - Ten rząd ma wiecznie próbę sprawdzania się w akcji, ale premier z powodzią też sobie poradzi. Nie krzyczy, wystarczy, że spojrzy.
- Służby sanitarne informują, że nie ma w chwili obecnej zagrożenia epidemiologicznego. Ale nasza rola zacznie się, gdy woda opadnie i my, czyli inspektorzy, wkroczymy do akcji. Studni przydomowych, które będą musiały być oczyszczone, jest około pięciu tysięcy - poinformowała Kopacz. Dopiero po wypompowaniu wody, odszlamowaniu, wsypaniu środków odkażających i pozytywnym wyniku badania przez inspektora sanitarnego studnia będzie się nadawała do użytku.
"Nie spożywajmy tego, co miało kontakt z powodziową wodą"
Gdy woda opadnie, zacznie się też czyszczenie zalanych budynków. Przetarcie ścian i podłóg kupionym w sklepie środkiem odkażającym nie wystarczy. - Korzystamy z pomocy wojskowych służb chemicznych, którzy będą specjalnym preparatem odkażać duże powierzchnie - domy, szkoły, przedszkola, świetlice - poinformowała minister.
Zaapelowała do mieszkańców zalanych terenów, żeby przestrzegali zasad higieny, nie używali niezbadanej wody i korzystali wyłącznie z wody w butelkach i beczkowozach, również do higieny. - Nie spożywajmy tego, co miało jakikolwiek kontakt z powodziową wodą. Ta woda zalewała cmentarze, wysypiska śmieci i szamba, wszystkie miejsca, z których bakterie i wirusy mogą zaatakować - przekonywała.
"Ten rząd nie jest rozpieszczany"
Kopacz zapewniła też, że gabinet Donalda Tuska ma sytuację pod kontrolą - Ten rząd nie jest rozpieszczany. Te 2,5 roku to wiecznie sytuacje, w których rząd musiał się sprawdzać. Mamy tę przewagę, ze możemy powiedzieć: sprawdziliśmy się, potrafiliśmy sobie poradzić – z kryzysem, pandemią grypy, Smoleńskiem - wyliczyła.
Jednak najwyraźniej nie sprawdzili się urzędnicy, którzy wydawali zgody na budowę domów na terenach zalewowych. - Premier jest też osobą, która ocenia tych, którzy czegoś nie zrobili lub zrobili źle. Nie krzyczy, wystarczy, że odpowiednio spojrzy. Nie czepia się, ale mówi: albo jesteś w stanie to zrobić, albo się nie nadajesz - broniła szefa minister zdrowia.
I dodała: - Żadne z nas nie ma do niego żalu. Po to tam jesteśmy, żeby się sprawdzać, właśnie w takich eksperymentalnych sytuacjach. Mamy wiecznie próbę sprawdzania się w akcji - powtórzyła.
Źródło: tvn24