- Nie przywiązujmy wagi do pewnych przejęzyczeń - bronił w "Faktach po Faktach" piątkowego wystąpienia Ewy Kopacz eurodeputowany z ramienia PO Dariusz Rosati. Mniej wyrozumiały był Zbigniew Ziobro (Solidarna Polska), który ocenił słowa przyszłej premier na temat ewentualnej sprzedaży broni Ukrainie jako "wypowiedź pani z magla, która coś tam opowiada i nie wiadomo, o co jej chodzi".
W piątek, po niemal trzech tygodniach spekulacji i plotek, Ewa Kopacz przedstawiła skład swojego przyszłego gabinetu. W rządzie znalazło się pięciu nowych ministrów: Teresa Piotrowska, Maria Wasiak, Grzegorz Schetyna, Andrzej Halicki i Cezary Grabarczyk.
Piątkowe wystąpienie nowej premier wzbudziło mieszane uczucia. Najwięcej komentarzy wywołała odpowiedź Kopacz na pytanie o ewentualną sprzedaż broni Ukrainie. Tłumaczenia nowej szefowej rządu o "kobiecej" polityce wielu wydały się niejasne.
- Mamy wypowiedź takiej pani z magla, która coś tam opowiada i nie wiadomo, o co jej chodzi - ocenił te słowa w "Faktach po Faktach" Zbigniew Ziobro (Solidarna Polska). Jak dodał, swoimi wypowiedziami Ewa Kopacz naraziła się na "uszczypliwe komentarze" ze strony zagranicznych mediów.
"Poczekajmy na expose"
Eurodeputowany z ramienia PO Dariusz Rosati zalecał wyrozumiałość i cierpliwość. - Poczekajmy na expose. Niech pan nie będzie taki niecierpliwy - apelował. Były szef MSZ przypomniał, że to właśnie w wystąpieniu przed Sejmem znajdzie się oficjalne stanowisko przyszłej premier na temat polityki zagranicznej czy krajowej.
Zapytany o to, czy nie uważa, iż gabinet Ewy Kopacz został stworzony według partyjnego klucza, Rosati ocenił, że "po owocach ich poznamy". - Ja uważam za pozytyw tego rządu, że pani premier starała się jednak stworzyć ten rząd na możliwie szerokiej bazie politycznej - wyjaśnił Rosati.
Zbigniew Ziobro przekonywał, że przyszły premier powinien ważyć słowa jeszcze przed expose. - Jeśli pani premier Kopacz pozwala sobie na tego rodzaju wpadki w chwili swojego pierwszego oficjalnego wystąpienia na tle Rady Ministrów, którą przedstawia, to o czym tu w ogóle mówić? - powiedział.
- Nie przywiązujmy wagi do pewnych przejęzyczeń - bronił Kopacz Rosati. Przypomniał, że celem piątkowego wystąpienia było przedstawienie składu nowego gabinetu, a nie wyznaczanie kierunków
- Dlaczego pana drażni, że pani premier odzywa się w sposób bardzo ciepły, powołuje się na przyjaźnie? Ja myślę, że nie ma w tym nic złego. Sądzę, że ta cecha przysporzy jej sympatii społecznej - ocenił.
"Każdy musiał dostać jakąś fuchę"
Politycy komentowali także zmiany personalne, na których wprowadzenie zdecydowała się Ewa Kopacz. Jedną z tych, które budzą najwięcej emocji jest kandydatura Grzegorza Schetyny, który zastąpić ma na stanowisku szefa polskiej dyplomacji Radosława Sikorskiego.
W ocenie Dariusza Rosatiego zarzucany Schetynie brak doświadczenia dyplomatycznego niekoniecznie może się okazać przeszkodą w pełnieniu nowej funkcji. - Ja zostałem ministrem spraw zagranicznych, nie pełniąc wcześniej żadnej funkcji dyplomatycznej - przypomniał. - Bardzo dobrze oczywiście, jeżeli minister spraw zagranicznych był dyplomatą, ale najważniejsze, żeby był to polityk - podkreślił.
Nie zgodził się z nim Zbigniew Ziobro, który podkreślał, że trudna sytuacja międzynarodowa wymaga tego, by polską dyplomacją pokierował ktoś z doświadczeniem i wyrobionymi kontaktami wśród zagranicznych partnerów.
- Schetyna miałby może szansę zostać dobrym ministrem spraw zagranicznych, gdyby miał czas, by odpowiednio długo się uczyć na tym stanowisku. A to ani czas, ani moment na naukę tego rzemiosła - podkreślił. - Tu trzeba było postawić na profesjonalistę - ocenił. Dodał, że wybór Schetyny jest dowodem na "zgniły kompromis" wewnątrz PO, zgodnie z którym "każdy musiał dostać jakąś fuchę, synekurę".
Autor: kg/kka / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24