60 milionów złotych - taka suma padła łupem przestępców, podających się za wnuczków i policjantów. Przez cały 2014 rok, każdego dnia, dochodziło do minimum pięciu takich przestępstw. I chociaż policja odpowiada śledztwami i akcją informacyjną, problem wciąż rośnie.
Szczegółowe dane z Komendy Głównej Policji oszałamiają. 45 683 914 zł - to kwota, którą przestępcy wyłudzili podając się za wnuczków. 15 474 144 - taka suma padła łupem tych, którzy przez telefon podawali się za policjantów i funkcjonariuszy służb specjalnych. I chociaż sama liczba takich przestępstw zmniejszyła się w porównaniu do 2013 roku o 1,7 tys., to ponad dwukrotnie wzrosła suma strat.
Wnuczek i oficer
- Oryginalny scenariusz, gdy rzekomy wnuczek dzwoni do babci z prośbą o pilne przekazanie pieniędzy, jest stale zmieniany - wyjaśnia oficer policji.
Od roku coraz częściej po tym pierwszym telefonie, szybko urywanym, dzwoni kolejny. Tym razem głos w słuchawce przedstawia się jako policjant, który śledzi grupę przestępczą. - Proszę przekazać całą kwotę, pozwoli to nam zatrzymać na gorącym uczynku złodziei - pada polecenie.
Według policjantów wcale nie jest tak, że ofiarami tych szajek padają wyłącznie osoby starsze. W ubiegłym roku złapać złodziejom dał się czynny zawodowo sędzia, urzędnicy różnych szczebli oraz lekarz.
- Pracujemy nad wykryciem sprawców, regularnie zatrzymujemy sprawców. Ale równie ważne jest dotarcie z ostrzeżeniem do potencjalnych ofiar - mówi rzecznik komendanta głównego policji inspektor Mariusz Sokołowski. Dlatego w komendzie Stołecznej Policji (w 2014 roku policjanci badali tam 390 przypadków takich przestępstw) ruszyła specjalna akcja "Babciu! To nie Twój wnuczek! Dziadku! To nie policjant!". Szef stołecznej policji Michał Domaradzki uruchomił numer pod którym można uzyskać informacje: 22 603 32 22.
- Chcemy by pomagali nam np. kasjerzy w bankach. Oni mogą zwrócić uwagę na zdenerwowane, starsze osoby które wypłacają duże sumy. Mogą porozmawiać, ostrzec i w końcu skontaktować taką zagubioną osobę z policją - wyjaśniał komendant Domaradzki w rozmowie z tvn24.pl.
Eksport wnuczków
Również stołeczni funkcjonariusze doprowadzili niedawno do rozbicia grupy, która działała w całej Europie. Mózgiem szajki był Arkadiusz Ł. ps "Hoss", lider jednego z cygańskich klanów. Jego ofiary mieszkały w Luksemburgu, Szwajcarii, Austrii i Niemczech.
- Wyłudzali od 10 tysięcy euro do nawet 100 tysięcy. Ich atutem była doskonała znajomość niemieckiego, przekręt dopracowany do perfekcji i brak jakiejkolwiek świadomości zagrożenia po stronie ofiar - wyjaśnia oficer pionu kryminalnego stołecznej policji.
Autor: Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl) /kka / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KSP