„Wyleniały wezyr” wraca na listy wyborcze PiS. Ludwik Dorn twierdzi, że chce w ten sposób wzmocnić głos partii w „krytykowaniu gnuśnego rządu”. To dość sensacyjna wiadomość, jeśli przypomnieć sobie, że Dorn nazwał wcześniej prezesa Jarosława Kaczyńskiego „sułtanem otoczonym przez dwór eunuchów”.
Odejście z Prawa i Sprawiedliwości „trzeciego bliźniaka”, jak zwykło się mówić o Ludwiku Dornie, było równie sensacyjne, jak jego obecny powrót do współpracy z partią.
Polityk został usunięty z partii Jarosława Kaczyńskiego dwa lata temu. Stało się to na wniosek Kaczyńskiego, a decyzję podjął Zarząd Główny PiS. Za głosowało 34 członków, jedynie dwie osoby wstrzymały się od głosu.
"Oszczercze pomówienia" ws. alimentów
Stało się tak po głośnej awanturze o alimenty. Kaczyński w Polskim Radiu powiedział, że „Ludwik Dorn jest człowiekiem, który złamał pewne reguły gry w sposób drastyczny, łamie je niestety także w innych dziedzinach życia i to być może doprowadzi do dalszych konsekwencji”.
Z interpretacją tych słów pośpieszył Jacek Kurski, który powiedział, że prezes mówił o "sprawach uregulowania zobowiązań związanych z poprzednim małżeństwem". Poseł dopytywany, czy chodzi o alimenty, przyznał, że „tak rozumie intuicję prezesa”.
Dorn uznał to za "oszczercze pomówienia" i pozwał Jarosława Kaczyńskiego za jego wypowiedź. Wygrał proces.
"Sułtan" i "dwór eunuchów"
W rewanżu za słowa Kaczyńskiego o alimentach Ludwik Dorn ogłosił w wywiadzie dla „Dziennika”, że kierownictwo PiS "przypomina sułtana otoczonego przez dwór eunuchów".
- Jarosław Kaczyński stworzył krąg zaufanych. By do niego trafić, trzeba zdać test na bycie łatwym, a potem jeszcze łatwiejszym – ocenił wtedy polityk. Mówił też, że prezes PiS jest w partii elementem „wymienialnym i przemijalnym”.
Był to gwóźdź do trumny relacji dotyczasowych bliskich współpracowników. Tym samym Ludwik Dorn w październiku 2008 roku został wyrzucony z szeregów PiS i został, jak sam siebie określił, „pis-owcem na wygnaniu”.
Bezsensowne myśli Brudzińskiego
Po usunięciu Dorna z partii Joachim Brudziński, w odpowiedzi na „eunuchów”, nazwał byłego posła "wyleniałym wezyrem" i odsyłał go do "kiszenia ogórków".
- Brudziński to zacny chłopak, ale ma trudności z formułowaniem sensownych myśli – ripostował Dorn.
Warto jednak przypomnieć, że sytuacja „trzeciego bliźniaka” była nieciekawa już od listopada 2007 roku, kiedy to Dorn, wówczas wiceprezes PiS, i dwaj inni ówcześni wiceszefowie partii Kazimierz Michał Ujazdowski i Paweł Zalewski, zostali zawieszenie w prawach członka partii. Stało się to po ich liście do Jarosława Kaczyńskiego z prośbą o „dialog w partii”.
Stan nierzeczywistości
Polemiki Dorn z PiS się na tym nie zakończyły. W czerwcu 2009, po wyborach do Parlamentu Europejskiego, były minister spraw wewnętrznych zarzucił prezesowi swojej byłej partii, że chce ją wprowadzić "w stan nierzeczywistości".
- To fikcyjne twierdzenie, że PiS nie przegrało wyborów. Mam nadzieję, że moja partia zmierzy się z rzeczywistością i przestanie udawać, że 27 to więcej niż 44, a białe jest czarne – stwierdził „pis-owiec na wygnaniu”.
Jeszcze w marcu 2010 roku w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” Ludwik Dorn niepochlebnie wypowiadał się o politykach PiS. - Jeśli ktoś mówi kobiecie: „lubię łatwe kobiety” i nie dostaje od razu w pysk, to uzyskuje informację, że ta pani mu ulegnie bez zbędnych ceregieli – takiej metafory poseł użył do określenia relacji między Jarosławem Kaczyńskim a Komitetem Politycznym partii.
"Nie będę wracał"
Jak dokładnie będzie wyglądała „autonomiczna współpraca” Ludwika Dorna z Prawem i Sprawiedliwością? Nie wiadomo. Polityk jednak podkreślał na wtorkowej konferencji, że „nie ma mowy o jego powrocie do PiS”.
Mówił o tym już wcześniej. - Nie ja się wyrzuciłem i nie ja będę wracał – oświadczył w rozmowie z „Rzeczpospolitą” pod koniec ubiegłego miesiąca.
ktom/fac
Źródło: tvn24.pl