Wydarzenia w USA "jak w greckiej tragedii"

Bochniarz: Jak w greckiej tragedii
Bochniarz: Jak w greckiej tragedii
Źródło: TVN24

Obniżenie ratingu USA nie dla wszystkich jest zaskoczeniem. - To co się w tej chwili dzieje, to tak jak w greckiej tragedii, gdzie chór śpiewał "zabiją, zabiją" i wreszcie w ostatnim akcie zabijają. To, co się dzieje w Europie i Stanach pokazuje, że odpowiedzialność polityków powinna być w tej chwili wyraźnie negatywnie oceniona - mówi w TVN24 Henryka Bochniarz. – To jest wydarzenie bez precedensu. Pokazuje, jak bardzo jest napięta sytuacja na świecie - przyznaje prof. Dariusz Filar. A prof. Witold Orłowski decyzję S&P ocenia jako "dziwną".

Stany Zjednoczone po raz pierwszy w historii tracą punkty w ocenie wiarygodności kredytowej. W nocy z piątku na sobotę czasu polskiego amerykańska agencja ratingowa Standard & Poor's obniżyła ocenę USA z maksymalnego poziomu AAA do AA+.

"Bez zaskoczenia"

- To nie jest zaskoczenie, bo o tym, że agencja ratingowa przymierza się do obniżenia ratingu Stanów Zjednoczonych już od iluś tygodni była mowa - komentowała w sobotni poranek Bochniarz, prezydent konfederacji pracodawców prywatnych Lewiatan.

Jej zdaniem obecna sytuacja przypomina grecką tragedię. - Gdzie chór śpiewał "zabiją, zabiją" i wreszcie w ostatnim akcie zabijają - mówiła. I dodała: - Zarówno to, co się dzieje w Europie, jak i Stanach, pokazuje, że odpowiedzialność polityków powinna być w tej chwili wyraźnie negatywnie oceniona. Bo wtedy, kiedy zaczął się kryzys i upadł Lehman Brothers, to politycy wystawiali głównie rachunki instytucjom finansowym. Tymczasem to, co teraz się dzieje świadczy o tym, że wart pac pałaca - to są rzeczy, które muszą bardzo niepokoić.

Bochniarz podkreśliła, że "najwyższy czas, by opinia publiczna zaczęła krzyczeć, że tak dalej nie da się".

Żyjemy w tej chwili w tak niesamowitej huśtawce i ona nie jest wywołana jakąś niespodzianką - tsunami, wojną. Nie, przecież można dokładnie przemówić co się stanie, jeżeli działania podejmowane przez przywódców europejskich, Europejski Bank Centralny, kongres amerykański, są spóźnione, niewystarczające, są niespójne. I skutek mamy taki, jaki mamy. Henryka Bochniarz

"Koordynacja, determinacja, jednoznaczny głos"

Według szefowej Lewiatana, politycy powinni zadbać o sytuację, w jakiej działają biznesmeni, a także o miejsca pracy. - To jest to, o czym myśli każdy obywatel - wszystko jedno, czy mówimy o Grekach, Hiszpanach czy Polakach. Ludzie chcą pracować, zarabiać uczciwie pieniądze, mieć stabilizację. A my żyjemy w tej chwili w tak niesamowitej huśtawce i ona nie jest wywołana jakąś niespodzianką - tsunami, wojną. Nie, przecież można dokładnie przemówić co się stanie, jeżeli działania podejmowane przez przywódców europejskich, Europejski Bank Centralny, kongres amerykański, są spóźnione, niewystarczające, są niespójne. I skutek mamy taki, jaki mamy - opowiadała.

"Żyjemy w niesamowitej huśtawce" (TVN24)

"Żyjemy w niesamowitej huśtawce" (TVN24)

Jak zaznaczyła, teraz najważniejsze jest skoordynowanie akcji naprawczych. - Bo już widać wyraźnie, że to nie jest tak, że możemy pochylić się nad Grecją, a to co się będzie Hiszpanii czy we Włoszech działo, to zupełnie inna bajka. To jest ta sama bajka. Potrzeba koordynacji, determinacji w działaniu, jednoznacznego głosu. Bo rynki są emocjonalne - to jest normalne - podsumowała.

Frank będzie dalej szalał, euro się wzmocni?

Mamy sytuację rozhisteryzowanych rynków, tego typu informacje zawsze powodują pogłębnianie się paniki. Są już efekty na giełdach, mamy zaniepokojenie w Chinach. Rynki nie lubią niepewności, a nie bardzo wiedzą, jakie będą długookresowe efekty tego ruchu. Dr Bohdan Wyżnikiewicz

Dr Bohdan Wyżnikiewicz z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową zauważył: - Jak sięgam pamięcią, to pierwszy taki przypadek co do USA, które dotychczas były bezpieczną przystanią dla kapitału; teraz to się zmienia.

Prognozował, że "nic dobrego z tego nie wyniknie". - Będą trwały kłopoty franka szwajcarskiego, euro pewnie trochę się wzmocni, złoto pewnie znowu podrożeje - mówił.

- Mamy sytuację rozhisteryzowanych rynków, tego typu informacje zawsze powodują pogłębnianie się paniki. Są już efekty na giełdach, mamy zaniepokojenie w Chinach. Rynki nie lubią niepewności, a nie bardzo wiedzą, jakie będą długookresowe efekty tego ruchu - mówił Wyżnikiewicz.

"Dziwna" decyzja

Jest dziwna o tyle, że do tej pory rating rozumiano jednoznacznie jako ryzyko, że kraj nie odda swoich długów. W przypadku Stanów Zjednoczonych tak naprawdę tego ryzyka nie ma i dlatego należałoby zachować status potrójne A. USA prędzej mogą dopuścić do inflacji, by w ten sposób spłacić swoje długi. prof. Witold Orłowski

Prof. Witold Orłowski z Rady Gospodarczej przy premierze z decyzją S&P się nie zgadza: - Jest dziwna o tyle, że do tej pory rating rozumiano jednoznacznie jako ryzyko, że kraj nie odda swoich długów. W przypadku Stanów Zjednoczonych tak naprawdę tego ryzyka nie ma i dlatego należałoby zachować status potrójne A. USA prędzej mogą dopuścić do inflacji, by w ten sposób spłacić swoje długi - mówił.

I dodał: - Agencje ratingowe zdecydowały się na małe obniżenie, które w moim przekonaniu pod względem ekonomicznym jest pozbawione sensu, bo USA na pewno swe długi spłacą. To gest mówiący, że agencje widzą, że w USA, tak jak na całym świecie, narastają problemy i one mogą inwestorów w jakiś sposób uderzyć.

Ocenił, że "dla całego świata nie jest to dobra wiadomość". Jak obniżenie ratingu płynie na kondycję strefy euro? - Może to mieć wpływ na strefę euro w sensie, że na świecie w ogóle jest gorzej; że jest coś więcej niż tylko czysto formalny problem czy USA spłacą dług - ocenił prof. Orłowski.

Co z Polską?

Prof. Filar komentuje obniżenie ratingu USA

Prof. Filar komentuje obniżenie ratingu USA

Również Prof. Dariusz Filar z Uniwersytetu Gdańskiego i jednocześnie członek Rady Gospodarczej przy premierze ocenił, że obniżenie ratingu z AAA na AA+ oznacza, że na wiarygodności USA "położył się cień". – To jest rzeczywiście wydarzenie bez precedensu, to pokazuje, jak bardzo jest napięta sytuacja na świecie – mówił.

Jego zdaniem jednak sytuacja Polski w tym kontekście "wydaje się, w obecnej przynajmniej sytuacji, w miarę bezpieczna".

Polskie obligacje - podkreślił - mają niezwykle stabilne rentowności. To oznacza, że "Polska jako pożyczkobiorca (…) jest postrzegana jako kraj wiarygodny". – I teraz rekomendacje rady dla premiera były następujące: nie należy wykonywać żadnych nieprzemyślanych, nerwowych ruchów w tej sytuacji; wręcz przeciwnie, musimy przekazywać sygnał do świata, że kontynuujemy nasze zacieśnienie fiskalne, że staramy się, by wyniki budżetu w tym roku były jak najlepsze, no bo to po prostu naszą wiarygodność buduje – stwierdził Filar.

Źródło: TVN24, PAP

Czytaj także: