- Nie istnieje niestety żadna tabletka psychologiczna przeciw panice - przyznaje dr Maj ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. To właśnie jej wybuch doprowadził do tragedii na otrzęsinach na bydgoskim uniwersytecie, gdzie stratowana została 24-letnia studentka. Materiał magazynu "Polska i świat".
Tłum studentów, krzyki i komunikaty DJ: "zróbcie przejście". Podczas imprezy z okazji rozpoczęcia roku akademickiego na Uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym w Bydgoszczy doszło do tragedii. Studenci spanikowali i zaczęli się tratować. 24-latka zginęła, 15 innych osób zostało poturbowanych.
"Nie wiedziałem, co się dzieje"
- Jedna osoba upadła na schodach i jak zaczęli napierać ludzie z jednej i z drugiej strony, siłą rzeczy musiała się wydarzyć taka tragedia. Niestety, to było nieuniknione przy takiej liczbie osób i na tak małej przestrzeni - opisała wydarzenia Samanta, studentka Uniwersytetu z Bydgoszczy.
Według świadków, w tym miejscu mogło bawić się nawet kilkaset osób. Było gorąco, ludzie zaczęli się dusić, próbowali otworzyć okna. Gdy się nie udało, wybijali je.
- Zatrzymali nas ochroniarze w tym łączniku. Zaczął się ścisk, w pewnym momencie wyjęli gaz pieprzowy i potraktowali nim ludzi - powiedział jeden z uczestniczących w imprezie studentów. - Ludzie skakali ze schodów, taranowali się, chodzili po sobie, nie wiedziałem co się w ogóle dzieje - wspomina inny.
Impreza masowa, ale nie zgłoszona
Na imprezie było 15 ochroniarzy i karetka z dwoma lekarzami. Mimo że była to impreza o charakterze masowym, zabawa nie została zgłoszona policji jako masowa w rozumieniu prawa. - Jeśli impreza jest nieodpłatna, to ustawa o imprezach masowych nie obowiązuje uczelni - przyznaje adwokat Bronisław Muszyński.
Jednak studenci, symbolicznie, ale jednak za wstęp na imprezę płacili.
- Mieliśmy umowę z firmą ochroniarską - tłumaczy prof. Antoni Bukaluk, rektor Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego w Bydgoszczy.
- Zgłaszanie takiej imprezy to nie nasz obowiązek, powinien zgłosić samorząd lub rektor - odpowiada Marek Krasowski, przedstawiciel firmy ochroniarskiej.
Jak uniknąć tragedii?
Jak wyjaśnia zajmujący się psychologią tłumu Konrad Maj, w chwilach wybuchu paniki każdy myśli przede wszystkim o sobie. - Kora mózgowa przestaje funkcjonować, pojawia się gadzi instynkt - tłumaczy. To instynkt, nad którym w podobnych momentach trudno zapanować.
Jak my powinniśmy się zachować w takiej sytuacji? - Nie istnieje niestety żadna tabletka psychologiczna przeciw panice - przyznaje dr Maj ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie.
By uniknąć tragedii można jednak zastosować kilka zasad. Przede wszystkim słuchać poleceń tak zwanego lidera, czyli osoby starającej się uspokoić spanikowanych ludzi. Jeśli mamy taką możliwość, należy szukać sposobu odłączenia się od tłumu i znalezienia schronienia. Jeśli w pomieszczeniu jest ciemno, włączmy światło.
W sprawie tragedii na bydgoskiej uczelni śledztwo wszczęła już prokuratura.
Autor: mm/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24