Do wrześniowych wyborów prezydenckich zostało jeszcze pół roku, ale przygotowania do głosowania na głowę państwa idą pełną parą. Już dziś wiadomo, że organizacja wyborów pochłonie co najmniej 120 mln zł, a do ich obsługi zatrudnionych zostanie ćwierć miliona osób.
Rachunek za wrześniowe wybory może być dużo wyższy. 120 mln zł to kwota, jaką z budżetu państwa będzie trzeba wysupłać na pierwszą turę. - Te wybory zwykle odbywają się w dwóch turach, co znacznie zwiększa wydatki - tłumaczy Krzysztof Lorentz z Krajowego Biura Wyborczego.
Tanio nie będzie. Kosztuje przygotowanie lokalów wyborczych, zapłacić będzie też trzeba osobom odpowiedzialnym za obsługę wyborów. Takich zatrudnionych będzie ćwierć miliona. Będą wydawać nam karty do głosowania. Każdego wyznaczy komitet wyborczy danego miasta. - Mają płacone w dniu zakończenia wyborów - wyjaśnia sekretarz Torunia Alicja Kolańska.
Nie wszyscy chcą zarobić
Choć za wydanie kart do głosowania można zarobić, to zdarza się, że chętnych brakuje. Np. w Choroszczy pod Białymstokiem zatrudnia się do tego ubogich ludzi korzystających z pomocy społecznej.
- Jakaś gratyfikacja z tym się wiąże, więc pomagamy w taki sposób - mówi wiceburmistrz Choroszczy Mirosław Zalewski.
Obwodowych komisji wyborczych, czyli lokali, w których zagłosujemy w całej Polsce powstanie ponad 25 tys. Będą w szkołach, domach kultury i remizach. Państwo za lokal nie płaci. Płaci za to za transport urn, dokumentów i kart do glosowania.
Dla pewności głosy na papierze
W gotowości jest już komputerowy system wyborczy o nazwie Platforma Wyborcza. To rodzaj portalu internetowego, w którym przewodniczący lokalnych punktów wyborczych będą wpisywać wyniki głosowania w swoich okręgach.
Nadużyć przy wpisywaniu głosów nie powinno być, bo dla bezpieczeństwa wyniki spisywane będą też na papierze.
W maju zacznie się wielkie malowanie i czyszczenie budynków. Tak, aby w drugiej połowie września wszystko było gotowe na wybór prezydenta Polski.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24