Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny są szczególnie ważne dla osób, które wciąż nie zakończyły żałoby - mówił w TVN24 dominikanin ojciec Paweł Gużyński. Jak dodał, "to są dwa dni, w których możemy spróbować dokończyć coś, co w życiu wielu ludzi jest niedokończone".
We wtorek przypada uroczystość Wszystkich Świętych, a w środę Dzień Zaduszny. O duchowej stronie tych dni mówił dominikanin ojciec Paweł Gużyński. - Co roku staram się to powtórzyć bardzo świadomie i bardzo konsekwentnie, że ten dzień - patrząc w perspektywie tradycji chrześcijańskiej - jest dniem, który wyrósł z głębokiego przekonania, że niebo jest pełne ludzi - powiedział.
- Zaglądamy dzisiaj do tego nieba pełnego ludzi, by się zachwycić, by odzyskać samemu radość, pewność, pewien spokój, że to, co tutaj jest naszym smutkiem i znojem, to ma swój kres - zaznaczył.
Jak dodał, dopiero w Średniowieczu dzień po Wszystkich Świętych dołączono uroczystość, która związana jest "wszystkimi naszymi bliskimi zmarłymi". - To radosne pragnienie bycia w niebie z ukochanymi znalazło naturalne przedłużenie w tym, że chcemy tego życia wiecznego nie tylko dla świętych, ale dla siebie i dla wszystkich naszych bliskich - tłumaczył gość TVN24.
"Dni szczególnie ważne dla osób, które wciąż nie zakończyły żałoby"
- Ten dzień - dzisiejszy, jutrzejszy - one są szczególnie ważne dla osób, które wciąż nie zakończyły żałoby. To jest moment kluczowy, to są dwa dni, w których możemy spróbować dokończyć coś, co w życiu wielu ludzi jest niedokończone - mówił.
Zaznaczył, że "jako ksiądz spotykam to w doświadczeniu duszpasterskim bardzo często, że ludzie nie chcą, nie mogą, nie potrafią popchnąć łódki ze swoimi zmarłymi na tamtą stronę i pozwolić, żeby oni odeszli". - Jeśli nasza więź ze zmarłymi jest więzią w pewnym sensie niezakończoną, to to się na nas bardzo źle odciska, potrafi być czymś, co niszczy nasze życie - powiedział.
- Całkiem niedawno rozmawiałem z dwójką rodziców w podeszłym wieku, którzy stracili syna, 30-latka, na sześć dni przed ślubem. On miał się żenić, zginął w wypadku samochodowym i ci rodzice byli zupełnie zdruzgotani, mówili: "to my powinniśmy odejść". Dopiero z nimi rozpocząłem cierpliwą pracę nad tym, aby oni pożegnali swojego syna i oddali go tamtej rzeczywistości. Jeśli tego nie zrobią, to ich starość będzie bardzo gorzka - ocenił.
Według ojca Gużyńskiego pomocny w radzeniu sobie z żalem jest rytuał. - My wszyscy jesteśmy rytualistami w całym naszym życiu. Najważniejsze rzeczy zawsze są ujęte w pewien rytuał. Urodziny, ślub, pierwsza komunia, ukończenie szkoły - to zawsze jest jakiś rytuał - mówił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Marcin Bielecki