Platforma Obywatelska zachęca opozycję do stworzenia wspólnej listy na wybory parlamentarne. Marcin Bosacki, senator Koalicji Obywatelskiej wskazywał w TVN24, że listy trzeba przedstawić za mniej więcej pół roku i "nie można czekać w nieskończoność" z decyzją. - Wszyscy muszą wiedzieć, czy idą razem, czy osobno, czy może w mniejszych blokach. To się moim zdaniem musi w ciągu kilku tygodni okazać - powiedział.
Partie opozycyjne nie zdecydowały jeszcze, w jakim kształcie pójdą do jesiennych wyborów parlamentarnych. Na stole jest opcja wspólnej listy, którą proponuje Platforma Obywatelska. Szef PO Donald Tusk w piątek zaapelował do lidera Polski 2050 Szymona Hołowni, by ten podczas sobotniego zjazdu swojego ugrupowania dał odpowiedź na propozycję startu ze wspólnej listy.
Hołownia nie złożył konkretnej deklaracji. Stwierdził, że powinny być teraz rozważane "wszystkie opcje", a "decyzja powinna zapaść po dokładnym policzeniu wszystkich wariantów". Później w TVN24 mówił, że wspólna lista "jest możliwa".
Bosacki: liczymy na wspólną listę, ale jesteśmy gotowi, by pokonać PiS samodzielnie
W poniedziałek w "Rozmowie Piaseckiego" o ewentualnym starcie ze wspólnej listy mówił Marcin Bosacki, szef senackiego klubu Koalicji Obywatelskiej.
- Liczymy nadal na wspólną listę. Natomiast oczywiście jeśli jej nie będzie, to będziemy przygotowani do tego, by pokonać PiS samodzielnie. To dotyczy oczywiście Sejmu, bo jeżeli chodzi o Senat, to jestem przekonany, że ta wspólna lista - pakt senacki - po raz kolejny zostanie zbudowana - powiedział.
Stwierdził, że "to wystąpienie sobotnie Szymona Hołowni nie nastraja optymistyczne". - On raczej powiedział, że woli iść sam. Szanujemy się i nawet jeśli pójdziemy osobno, to jestem przekonany, że opozycja wygra i stworzy wspólnie rząd - mówił Bosacki.
Zaznaczył, że "nie można czekać w nieskończoność". - Wybory są za osiem miesięcy, listy trzeba przedstawić za mniej więcej sześć. Wszyscy muszą wiedzieć, czy idą razem, czy osobno, czy może w mniejszych blokach. To się moim zdaniem musi w ciągu kilku tygodni okazać - dodał senator.
Bosacki: trzeba z tej szansy skorzystać
Bosacki mówił też o ustawie dotyczącej zmian w sądownictwie, które miałyby uruchomić dla Polski środki z KPO. Sejm przyjął ją, ale odrzucił wszystkie poprawki złożone przez opozycję. Ustawa czeka na rozpatrzenie w Senacie, izba ma się nią zająć 31 stycznia.
- W tej całej sprawie chodzi o dwa dobra: Rzeczypospolitej i Polaków. Pierwsze to 170 miliardów dla Polski. (…) Drugie dobro to jest przywrócenie konstytucjonalności systemu dyscyplinowania sędziów - powiedział.
Na razie - wskazywał - "ta ustawa tego drugiego dobra nie naprawia". - My w Senacie to zrobimy. Sprawimy, że do Sejmu trafi ustawa w kształcie konstytucyjnym. Nie będzie dziwacznych rozwiązań z NSA, tylko dyscyplinowanie sędziów wróci do Sądu Najwyższego - zapewnił.
Senator podkreślał, że "te pieniądze (z KPO - red.) powinny od półtora roku pracować dla polskich samorządów, polskich rodzin, polskich firm". - Nie pracują z tego powodu, że PiS chce brać za twarz polskich sędziów. Jeśli jest szansa, że to branie za twarz się zmniejszy, a pieniądze do Polski trafią, to trzeba z niej skorzystać - mówił gość TVN24.
Bosacki: na wiosnę raport końcowy w sprawie inwigilowania Pegasusem
Bosacki jest przewodniczącym komisji zajmującej się przypadkami inwigilowania za pomocą systemu Pegasus. "Gazeta Wyborcza" napisała w ubiegłym tygodniu, ze pod wnioskiem o inwigilację senatora Koalicji Obywatelskiej Krzysztofa Brejzy podpisali się zaufani ludzie ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, w tym Bogdan Święczkowski, obecny sędzia Trybunału Konstytucyjnego, a wcześniej prokurator krajowy. Wniosek sporządził ówczesny wiceszef CBA Grzegorz Ocieczek.
- Mieliśmy tego typu informacje. W tej chwili są one w domenie publicznej. Z całą pewnością wezwę do wyjaśnień pana Święczkowskiego - zapowiedział Bosacki.
Wskazywał, że "zarówno Bogdan Święczkowski, który zatwierdził wniosek o inwigilację Krzysztofa Brejzy, jak i piszący ten wniosek wiceszef CBA (Grzegorz Ocieczek - red.) to byli kandydaci PiS do parlamentu". - Trudno o większy symbol upolitycznienia służb i środków, które te służby w Polsce PiS-u niestety posiadają - stwierdził senator.
Na uwagę prowadzącego, że przedstawiciele obozu rządzącego bojkotują i nie stawiają się przed komisją, odparł: - Dla nas to będzie kolejny przykład i możliwość opisania tego w raporcie.
- Raport końcowy zamierzamy opublikować wiosną. O tym, jak cała struktura służb specjalnych, a zwłaszcza CBA, pracowała na wynik wyborczy PiS-u w 2019 roku z ostrzeżeniem, że podobnie może to wyglądać w 2023 roku - mówił Bosacki.
Źródło: TVN24