Śledztwo w sprawie katastrofy wojskowego samolotu CASA miało być szybkie i nieskomplikowane. Tyle, że od kilku dni pojawiają się nowe wątki. Chociażby ten, kto tuż po katastrofie miał dostęp do danych z czarnej skrzynki. Według brata jednego z pilotów, dane z czarnej skrzynki odczytywał producent CASY i mógł tuszować niewygodne fakty. Komisja badająca tragedię stanowczo odrzuca te zarzuty.
Zapisy z rejestratora (...) zostały odczytane przez zespół: Komisję, Instytut Techniczny Wojsk Lotniczych i przedstawicieli firmy. (...) Strona hiszpańska nie uczestniczyła w procesie kopiowania danych. Szef komisji badającej katastrofę CASY
Dopiero później dane te miały trafić do specjalnie powołanej komisji w Polsce.
- Prawdopodobieństwo, że ktoś coś ukrył moim zdaniem jest minimalne – uważa Tomasz Hypki, ekspert lotnictwa. Chociaż – jak tłumaczy Hypki – producentowi zawsze zależy na tym, by jego sprzęt pozostawał poza podejrzeniami.
Tuszowano prawdziwe przyczyny katastrofy?
I właśnie ten ostatni argument cały czas podtrzymuje brat jednego z pilotów. Już wczoraj w programie "Teraz My!" Andrzej Smyczyński sugerował, że strona polska mogła otrzymać niepełne dane. A to miało skłonić komisję do podjęcia decyzji, że do katastrofy doprowadził błąd pilotów, a nie wada techniczna samolotu. Dziś podtrzymuje te zarzuty.
Komisja odpowiada: To my odczytywaliśmy dane
Ale szef komisji badającej katastrofę CASY kategorycznie odrzuca zarzuty Smyczyńskiego. W oświadczeniu przesłanym do „Faktów” płk. Zbigniew Drozdowski napisał: "Zapisy z rejestratora (...) zostały odczytane przez zespół: Komisję, Instytut Techniczny Wojsk Lotniczych i przedstawicieli firmy. (...) Strona hiszpańska nie uczestniczyła w procesie kopiowania danych".
Członkowie komisji dodają, że wszystko robiono w polskim instytucie. - Hiszpanie dostali tylko zapis z rejestratora po wcześniejszym zinterpretowaniu przez stronę polską - mówi płk Ryszard Michałowski z inspektoratu Ministerstwa Obrony Narodowej ds. Bezpieczeństwa Lotów.
Rodzina wierzy w tajne raporty
Te informacje niewątpliwie podważają teorie rodziny zmarłych pilotów. Ale brat jednego z nich cały czas utrzymuje, że są tajne raporty, które potwierdzają jego wersję, że to wada techniczna była przyczyną wypadku samolotu.
Smyczyński twierdzi też, że prowadząc prywatne śledztwo, był wielokrotnie zastraszany. Prokuratura już zajęła się sprawą.
Źródło: TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn