Odłamki organiczne, które powstają z tego, co zostaje trafione, na przykład z rozpadających się drzew, potrafią skutecznie obezwładnić każdego żołnierza. Praktycznie każda rana jest zakażona, a to gigantyczne zagrożenie - mówił w TVN24 Adam Maciej Pietrzak, specjalista medycyny ratunkowej. Wskazywał, że w apteczkach taktycznych żołnierze w zasadzie nie mają preparatów, które pozwoliłyby taką ranę zdezynfekować.
Adam Maciej Pietrzak, specjalista medycyny ratunkowej, brał udział w dyskusji po reportażu "Superwizjera" zatytułowanym "Oddział Wowy staje do walki". Dziennikarz Michał Przedlacki towarzyszył żołnierzom ukraińskiego oddziału, który miał dotrzeć na linię frontu niedaleko Kijowa i ubezpieczać ciężką artylerię przesuniętą na bliski ostrzał wroga.
Pietrzak opowiadał o problemach, z którymi zmagają się żołnierze na froncie i o tym, jak dużym zagrożeniem są tak zwane odłamki organiczne.
- W reportażu jest mowa o tym, że żołnierze mają "znaleźć jakąś dziurę". Dlaczego znaleźć? Tam cały czas jeszcze leży śnieg, ziemia jest zmarznięta i wykopanie dziury, zrobienie tymczasowego, szybkiego stanowiska, jest prawie niemożliwe albo bardzo trudne. Trzeba być bardzo uważnym terenoznawcą, żeby znaleźć sobie tymczasowe miejsce ukrycia, które pozwoli na to, by być poniżej zasięgu rozmaitych odłamków - mówił ekspert.
Zaznaczył, że "nie chodzi tylko o odłamki metaliczne, czy falę podmuchu, która powstaje z jakiegoś wybuchu, nie tylko o broń strzelecką, ale też to wszystko, co będzie trafione". - Jeżeli trafiony jest las, to rozpadające się drzewa, latające drewno. To też są odłamki, nawet gorsze, odłamki organiczne, które potrafią skutecznie obezwładnić każdego żołnierza - podkreślił Pietrzak.
Pietrzak: przy odłamkach organicznych praktycznie każda rana jest zakażona
- To, czego my, medycy, najbardziej nie lubimy, to są odłamki organiczne. Drewno, szczątki, kości, jakiekolwiek śmieci, które latają pociągnięte ciśnieniem podmuchu. Nie tylko oparzenia, nie tylko chemia, ale wszelka drobnica, która lata. Jakiekolwiek odsłonięte strefy ciała mogą zostać uszkodzone. Te uszkodzenia, nawet jeśli nie zabiją, to spowalniają, utrudniają jakiekolwiek działanie żołnierzowi - wskazywał gość TVN24.
- Jeżeli próbujemy później pomóc takiemu pacjentowi, który doznał obrażeń odłamkowych, to staramy się to robić w sposób najprostszy, czyli na zasadzie zdjęcia rentgenowskiego. Coś, co jest organiczne, bardzo słabo widać. Jesteśmy przyzwyczajeni, że pocisk, śrut, czy jakiś fragment metalu świetnie widać na takim zdjęciu. Jeżeli mamy odłamki organiczne - ich nie widać. Dopóki one - parszywie mówiąc - nie zgniją, nie jesteśmy w stanie się do tego dostać i tego wydobyć - tłumaczył ekspert
Podkreślił, że przy "odłamkach organicznych" niemal każda rana "jest raną zakażoną". - A to gigantyczne zagrożenie. W momencie, kiedy nie możemy przeprowadzać zadań chirurgicznych, zakładać stałych opatrunków, te opatrunki są prowizoryczne. Istnieje ryzyko, że pacjent zginie z powodu teoretycznie banalnych zranień, banalnych powikłań - mówił Pietrzak.
Dodał, że "w apteczce taktycznej, osobistej są opatrunki na większe zranienia, ale nie przewiduje się dezynfekcji". - Dezynfekcja, która w przypadku tej drobnicy organicznej jest potrzebna, to najczęściej preparaty jodowe i chlorowe. Ich w zasadzie w apteczce nie mamy - powiedział.
Źródło: "Superwizjer"
Źródło zdjęcia głównego: Superwizjer