Czoło fali kulminacyjnej na Wiśle dotarło do Płocka. Wezbrana rzeka zaczęła wylewać w nocy z piątku na sobotę na ulicę Gmury. Do soboty rano woda podtopiła kilka posesji położonych w prawobrzeżnej, najniższej części miasta - dzielnicy Borowiczki. Część mieszkańców zdecydowała się na ewakuację.
Woda z Wisły pojawiła się na ulicy Gmury, gdzie zaczęła powoli wylewać wezbrana rzeczka Rosica. Zalana została pobliska łąka i droga wyłożona betonowymi płytami.
Już po północy z piątku na sobotę na ulicy Gmury część mieszkańców z latarkami wychodziła na brzeg Wisły sprawdzić poziom wody. W niektórych miejscach do wylania rzeki brakowało około pół metra do metra. W tej części ulicy zabudowania położone są w odległości kilkudziesięciu metrów od koryta rzeki. Na miejscu cały czas są patrole policji i straży miejskiej.
Ostatni raz ulica Gmury została zalana przez Wisłę na przełomie lutego i marca, gdy zator lodowy w miejscowości Popłacin spiętrzył rzekę. Wtedy podtopione zostały prawie wszystkie zabudowania na tej ulicy. Woda zaczęła ustępować po kilku dniach, gdy lodołamacze rozbiły zator.
Fala może przepływać przez miasto kilka dni, nawet do tygodnia, a w kulminacji jej poziom może przewyższyć stany alarmowe o około 2,5 metra - w piątek w południe było to jeszcze od kilku do ponad dziesięciu centymetrów, w zależności od wodowskazu.
Pod Wyszogrodem przerwany wał
W leżących między Warszawą a Płockiem Wyszogrodzie i Kepie Polskiej także znacznie wzrósł poziom Wisły. W miejscowości Chmielewo rano woda przerwała wał przeciwpowodziowy i zalała około 80 ha pól oraz jedno gospodarstwo.
W samym Wyszogrodzie rano poziom Wisły osiągnął 752 cm, czyli 202 cm powyżej stanu alarmowego i 32 cm więcej niż prognozowana wcześniej kulminacja, natomiast w Kępie Polskiej rzeka przybrała do 705 cm, czyli 255 cm ponad stan alarmu. - Przewidujemy, że około południa osiągnięta zostanie kulminacja" - ocenia dyrektor wydziału zarządzania kryzysowego w starostwie płockim Jan Jerzy Ryś.
Dodał, iż wzdłuż Wisły od Wyszogrodu do Słupna odnotowywane są lokalne przesiąkania i nieszczelności wałów przeciwpowodziowych, ale są one systematycznie naprawiane. Oprócz przerwania wału w Chmielewie w innych miejscach nie odnotowano dotychczas tego typu zdarzenia.
Włocławek czeka
Na falę kulminacyjną czeka Włocławek. Z tamy w dużym tempie zrzucana jest woda ze zbiornika, by zrobić miejsce na przyjęcie fali. Jednak jak relacjonuje reporter TVN24, według specjalistów woda wypełni cały zbiornik w ciągu kilku godzin. Powracają też obawy, czy tama wytrzyma - jeszcze nigdy nie przyjęła tak potężnej fali.
Po kontrolowanych zrzutach w samym Włocławku Wisła przekroczyła juz stan alarmowy.
Źródło: PAP, tvn24.pl