Justyna Suchecka-Jadczak, dziennikarka tvn24.pl, mówiła o procesie wyłaniania fundacji związanych z PiS, które w konkursie ministra Czarnka otrzymały dotacje na nieruchomości. - Skrajny przykład to fundacja z Rzeszowa, która powstała zaledwie trzy dni przed zakończeniem terminu zgłoszeń - powiedziała. Jej zdaniem "to jest coś bardzo nieprzejrzystego, konkursy odbywają się w cieniu, w atmosferze niedopowiedzeń".
Dziennikarze tvn24.pl opisali, jak pieniądze z funduszu ministra edukacji Przemysława Czarnka trafiały do organizacji zbliżonych do PiS. Wielomilionowe dotacje przeznaczane były na zakup nowych siedzib. Domy na warszawskim Mokotowie i Ursynowie, lokal w zabytkowej kamienicy oraz działka z dwoma stawami, własnym lasem i "domkiem pszczelarza" to tylko niektóre z 12 nieruchomości, których zakup z publicznych pieniędzy sfinansował Czarnek.
"To budzi niesmak"
Justyna Suchecka-Jadczak, współautorka serii artykułów, gościła w środę na antenie TVN24. Jak mówiła "to budzi niesmak, to jest coś bardzo nieprzejrzystego, konkursy odbywają się w cieniu, w atmosferze niedopowiedzeń, ci, którzy mają dobre znajomości i wiedzą, co jest do wygrania - startują, wygrywają, będą korzystali z środków, a cała reszta musi czekać".
- Skrajny przykład, o którym będziemy pisać, to fundacja z Rzeszowa, która powstała zaledwie trzy dni przed zakończeniem terminu zgłoszeń konkursu ministra Czarnka. Ale takich organizacji, które powstały w 2022 i 2021 roku jest więcej. Działają krócej, niż okres na który zobowiązały się funkcjonować w przestrzeni oświaty i wychowania. Te fundacje często nie są w stanie wykazać żadnych działań związanych z edukacją - powiedziała.
Błędy, "mowa trawa" i "do złudzenia podobne" wnioski
Dziennikarka wskazywała też, że "ten konkurs był bardzo krótki, był miesiąc na składanie wniosków". - Organizacje pozarządowe, które utrzymują się z dotacji, mówią, że nie sposób jest w miesiąc przygotować uczciwy, rzetelny plan, który będzie miał skalkulowany budżet - mówiła.
To - stwierdziła - "widać w tych wnioskach". - Poza oczywiście błędami interpunkcyjnymi, literówkami, mamy też pomylone adresy (...), są wnioski, w których wygląda to tak, jakby był wpisany pierwszy lepszy budynek w tej kwocie, są wymieniane rzeczy, które trudno uwierzyć, że są potrzebne do edukacji. Na przykład kulki i pistolety do paintballa, bo w ten sposób jedna z organizacji chciałaby uczyć przysposobienia obronnego. Oczywiście można to nazwać celem edukacyjnym, ale bardzo wątpliwym - powiedziała Suchecka-Jadczak.
We wnioskach "są też takie zdania, fragmenty, które przypominają wnioski pisane przez sztuczną inteligencję". - Takie zdania: "edukacja jest najważniejsza, jest naszą wspólną sprawą, od edukacji zależy przyszłość następnych pokoleń, los Polski". (...) Takie pustosłowie, mowa trawa - przytoczyła.
- Niektóre z wniosków organizacji, które teoretycznie się nie znają, działają w innych częściach Polski, są do złudzenia podobne - dodała.
Źródło: TVN24