- Widziałem oryginały dokumentów świadczących o współpracy Wałęsy z SB - powiedział w radiowych "Sygnałach Dnia" Jarosław Kaczyński. Były premier dodał, że były wśród nich doniesienia tajnego współpracownika o pseudonimie "Bolek". Jednocześnie Kaczyński zaprzecza jakoby PiS inspirowało powstanie książki IPN-u o współpracy Lecha Wałęsy ze służbą bepieczeństwa PRL.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości powiedział, że na początku lat 90. nie wiedział o kontaktach Lecha Wałęsy z SB, a tylko słyszał o podejrzeniach wobec niego.
"Pokazał mi je Milczanowski"
Gdy jednak został szefem Kancelarii Prezydenta, ówczesny szef Urzędu Ochrony Państwa Andrzej Milczanowski pokazał mu dokumenty, świadczące o związkach Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa.
Według Jarosława Kaczyńskiego, do spotkania doszło z inicjatywy Milczanowskiego, który miał na nie zaprosić ówczesnego szefa Kancelarii Prezydenta podczas obiadu sejmowego. - Ja nie pamiętam, czy następnego dnia, czy po kilku dniach przyszedłem, pokazał mi tam różne dokumenty, dotyczące zresztą nie tylko tej jednej osoby. Ja mogłem się z tym zapoznać. To tyle - twierdzi Kaczyński.
Lista Milczanowskiego
Oprócz Wałęsy, panowie mieli rozmawiać o szeregu osób, potem wymienionych na tzw. liście Milczanowskiego. - Lista była dużo dłuższa od listy Macierewicza - zaznacza były premier.
Zdaniem Kaczyńskiego, tylko on, poza Milczanowskim, widział dokumenty "Bolka".
Kaczyński podkreślił, że Milczanowski zapewniał go o autentyczności sprawdzonych grafologicznie dokumentów. Prezes PiS powiedział, że nie ujawnił tego, czego się dowiedział, gdyż była to tajemnica państwowa i nie miał też pewności co do dalszej polityki Wałęsy. - Poza tym, gdybym w tym czasie ujawnił te informacje, to zostałbym publicznie zdezawuowany - uważa Jarosław Kaczyński.
"Broniłem Wałęsy"
Jarosław Kaczyński twierdzi też, że gdy Milczanowski przedstawiał mu dokumenty mające świadczyć o agenturalnej przeszłości Lecha Wałęsy, to były premier nie chciał mu wierzyć i bronił ówczesnego prezydenta. - Wtedy wywiązała się, pamiętam, między nami taka dyskusja, gdzie ja broniłem Lecha Wałęsy, mówiąc - nie będę przytaczał, z jakich względów - że nie bardzo wierzę, żeby to było jego autorstwa - powiedział szef PiS.
Wtedy - według J.Kaczyńskiego - Milczanowski miał przedstawić "bardzo mocne argumenty za tym, że to jednak mogło być jego (Wałęsy) autorstwa, i że było jego autorstwa". - Zresztą najwyraźniej nie miał co do tego najmniejszych wątpliwości - ocenił szef PiS.
"Te dokumenty to fałszywki"
Zdaniem byłego szefa Urzędu Ochrony Państwa gen. Gromosława Czempińskiego, akta TW "Bolka" zostały sfałszowane przez SB. - Widziałem dokumenty dotyczące Wałęsy. To były fotokopie z fotokopii, co utrudniało ustalenie ich autentyczności. Od początku traktowałem je jako fałszywki - mówił kilka dni temu Czempiński.
Jak dodał, SB przygotowując fałszywki, chciało zdyskredytować Wałęsę. - Nie mogli sobie z nim poradzić. Z innymi ludźmi z tego środowiska prowadzono dialogi, natomiast z Lechem się nie dało. Kiedy stał się silną, charyzmatyczną osobą, postanowiono go właśnie w ten sposób wyeliminować - zaznaczył.
"Wałęsa umacniał wpływy postkomunistów"
Zaznaczył, że po wycofaniu się byłego prezydenta z czynnej polityki, mówił kilka razy o zdarzeniach z początku lat 90.
Jarosław Kaczyński jest zdania, że prezydentura Wałęsy okazała się skrajnie nieudana i szkodliwa dla Polski, a prezydent umacniał wpływy postkomunistów. - Praktyka Lecha Wałęsy pokazywała, że coś musiało być - powiedział Kaczyński.
"PiS nie miało z książką nic wspólnego"
Prezes PiS zaprzeczył, aby to jego partia inicjowała wydanie książki Instytutu Pamięci Narodowej "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii".
Książka historyków Instytutu Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka ukazała się w poniedziałek. Główne ich tezy mówią o tym, że w początkach lat 70. Wałęsa był agentem SB o kryptonimie "Bolek".
Akta o tym świadczące, według autorów, Wałęsa zabrał w latach 90. Według nich, w 2000 r. Sąd Lustracyjny wadliwie ocenił dowody nt. Wałęsy i pominął ich część.
- Wałęsa jest wielką postacią, ale jest również pewne, że współpracował - mówił na kilka dni przed publikacją książki Piotr Gontarczyk. Historyk wypowiedział się też na temat gen. Czempińskiego - nazwał go "esbekiem, który wyprowadzał tajne dokumenty".
Wałęsa zaprzecza zarzutom o współpracę i zastanawia się nad złożeniem pozwów sądowych przeciwko historykom.
Źródło: IAR
Źródło zdjęcia głównego: TVN24