Zapraszamy parlamentarzystów PO w przyszły piątek na spotkanie do resortu obrony w sprawie dokumentacji dotyczącej przetargu na śmigłowce dla wojska - poinformował w piątek wiceszef MON Michał Dworczyk. Na konferencji prasowej przedstawiciele PO zapowiedzieli, że stawią się w ministerstwie. Grupa posłów partii próbowała skontrolować dokumenty w tej sprawie w czwartek.
- Jesteśmy absolutnie otwarci. Nie mamy nic do ukrycia. Zapraszamy panie i panów parlamentarzystów do zapoznania się z dokumentacją w najbliższy piątek - powiedział dziennikarzom w Sejmie Dworczyk.
Wcześniej minister obrony narodowej Antoni Macierewicz zapewnił w czwartek, że nikt z ministerstwa nie ingerował w negocjacje offsetowe w sprawie śmigłowców. Z kolei rzeczniczka resortu major Anna Pęzioł-Wójtowicz oświadczyła, że nie kopiowano tam niezgodnie z prawem dokumentów przetargowych.
Poseł PO Marcin Kierwiński zaznaczył na piątkowej konferencji prasowej, że "zespół kontrolny" PO uda się w przyszłym tygodniu do MON, żeby sprawdzić te dokumenty, które zostaną im przekazane. - Mamy nadzieję, że to będą te wszystkie dokumenty, o które prosiliśmy - dodał. - Równocześnie wystąpimy o dodatkowe informacje do innego z ministrów rządu pani premier Beaty Szydło - do pana Mariusza Kamińskiego, koordynatora ds. służb specjalnych. Zapytamy w piśmie (...) o to, czy osoby takie jak pan Berczyński i inni eksperci podkomisji badającej katastrofę smoleńską mają wszelkie niezbędne certyfikaty dotyczące informacji niejawnych - zapowiedział Kierwiński.
Próba skontrolowania dokumentów
W czwartek grupa posłów PO próbowała skontrolować dokumenty dotyczące postępowania na śmigłowce dla wojska. Rozmawiali krótko z wiceszefem MON Michałem Dworczykiem (PiS), który zadeklarował, że ministerstwo udostępni dokumenty w innym terminie. Zbadanie sprawy śmigłowców oraz sprawy transportu najważniejszych osób w państwie - PO zapowiadało w środę.
Chodzi zwłaszcza o ewentualny wpływ Berczyńskiego na rezygnację rządu z kontraktu na śmigłowce H225M Caracal produkcji Airbus Helicopters (w tamtym postępowaniu obowiązywał wymóg wspólnej platformy dla różnych rodzajów sił zbrojnych) oraz o plany MON w sprawie zakupu nowych śmigłowców. Berczyński przed Wielkanocą w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" powiedział, że to on "wykończył" caracale. Rzecznik rządu Rafał Bochenek, a także politycy PiS i członkowie rządu zapewniali, że Berczyński nie miał nic wspólnego z negocjacjami offsetowymi, które zakończyły się bez podpisania umowy w październiku 2016 roku. Po wizycie w MON Michał Tomczyk (PO) powiedział, że PO chce wyjaśnić "aferę Macierewicz, aferę śmigłowcową" i "wykończenie" przetargu przez Berczyńskiego. Podkreślał, że opinia publiczna "musi poznać wszelkie informacje dotyczące wykończenia przetargu na 13 miliardów złotych". - To są publiczne pieniądze, publiczna sprawa, to są publiczne informacje. Wszyscy mamy prawo wiedzieć, co się tak naprawdę wydarzyło. Pytań jest bardzo wiele, odpowiedzi jest bardzo niewiele - ocenił poseł PO. Według Tomczyka, w sprawie przetargu na śmigłowce pojawiły się nowe informacje, które - jak mówił - "krążą w kuluarach Sejmu". - Z informacji, które mamy, wynika, że w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy kilkanaście tysięcy stron dokumentów z Inspektoratu Uzbrojenia MON zostało skopiowanych, a następnie wysłanych na Klonową do siedziby ministra Macierewicza, co jest procedurą niestandardową - powiedział polityk Platformy. - Może okazać się, że nie tylko pan Berczyński próbował wykończyć caracale. To jest informacja bulwersująca, to jest informacja, która musi znaleźć potwierdzenie w faktach, dlatego też dzisiaj byliśmy w MON, dlatego będziemy żądać dostępu do tych informacji - podkreślał Tomczyk. Posłowie PO próbowali przeprowadzić kontrolę na własną rękę na podstawie ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora, która przewiduje między innymi, że parlamentarzysta ma prawo podjąć - w wykonywaniu swoich obowiązków - interwencję w organie administracji rządowej. Wcześniej PO wnioskowała, by dwie kontrole w MON przeprowadziła sejmowa komisja obrony. Komisja wnioski odrzuciła. Wiceminister Dworczyk ocenił, że posłom PO raczej chodziło o wydarzenie medialne, bo jeśli ich intencją była kontrola dokumentacji, to nic nie stało na przeszkodzie, by powiadomić MON i umożliwić przygotowanie dokumentów.
"Oferta nie odpowiadała interesom"
Przetarg na wielozadaniowe śmigłowce dla wojska rozpisano wiosną 2012 roku. W kwietniu 2015 roku MON wstępnie wybrało ofertę europejskiej grupy Airbus Helicopters. Protestowały wtedy będące wówczas w opozycji PiS i związki zawodowe działające w zakładach w Mielcu i Świdniku, które również startowały w przetargu.
We wrześniu 2015 roku rozpoczęły się negocjacje umowy offsetowej, której podpisanie było warunkiem zawarcia kontraktu. Kontraktu nie podpisano - na początku października 2016 roku Ministerstwo Rozwoju, które negocjowało offset, uznało dalsze rozmowy za bezprzedmiotowe. Według rządu PiS, oferta nie odpowiadała interesom ekonomicznym i bezpieczeństwa Polski, a wartość proponowanego offsetu była niższa od oczekiwanej.
Autor: mart/ja/jb / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Airbus