Wciąż dzieli i rządzi

Imperium o. Tadeusza Rydzyka sięga wszędzie tam, gdzie docierają fale jego rozgłośni. Ale redemptorysta z Torunia jest nie tylko "sługą Bożym" i "Polakiem", ale - może przede wszystkim - biznesmenem. Wciągając swoich wiernych w zbiórki pieniędzy i działalność na rzecz rozwoju ośrodka w Toruniu, jednocześnie wszedł tylnymi drzwiami do polityki. Dzięki temu za rządów PiS przyznano jego fundacji, Lux Veritatis, fundusze w wysokości 27 mln euro na odwierty geotermalne.Po dojściu do władzy Platformy Obywatelskiej okazało się, że tej decyzji towarzyszyły znaczne "uchybienia formalne" i inwestycja została wstrzymana.

Po czterech latach o. Rydzyk powrócił jednak w "wielkim stylu", tłumacząc w Brukseli politykom i biznesmenom, że przyjeżdża z totalitarnego kraju. Tym samym znów znalazł się w centrum zainteresowania.

Toruń vs. Łagiewniki

- Kościoła "łagiewnickiego", tego bardziej liberalnego, "papieskiego" nie ma - twierdzi Tadeusz Bartoś, filozof i były dominikanin. - Jest słabszy, niewidoczny, coraz mniej znaczący. I to z tego powodu jego zdaniem toruńskie imperium o. Rydzyka przez lata rozrosło się do monstrualnych rozmiarów. Do tego dochodzi podział polityczny w łonie episkopatu, który według słów biskupa Tadeusza Pieronka, "zawsze był".

Problem polega jednak przede wszystkim na tym, że w kościele nie ma "równowagi sił". Przewaga ilościowa konserwatywnych biskupów nad liberalnymi jest znaczna, a do tego dochodzi też nigdy do końca nieokreślona, ale niezwykle liczna grupa księży podzielających poglądy i wizję o. Tadeusza Rydzyka. - To, co prezentuje Radio Maryja i telewizja "Trwam" to takie zmasowane uderzenie w świadomość, mówi ks. Adam Boniecki z "Tygodnika Powszechnego".

W efekcie obraz kościoła "toruńskiego" staje się obrazem kościoła w Polsce.

Źródło: tvn24