Autobus miejski, który w czwartek przebił barierki i spadł z wiaduktu na trasie S8 w Warszawie, został podzielony na dwie części, a po godzinie 20. wrak został usunięty z miejsca zdarzenia. Poszkodowanych zostało ponad 20 osób, jedna zginęła. - Cały czas wiodącą hipotezą jest zasłabnięcie kierowcy - mówił Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji.
Po godzinie 18.30 strażacy powoli kończyli swoją pracę w miejscu, gdzie po godzinie 12:30 autobus miejski linii 186 przebił bariery i spadł z wiaduktu na trasie S8. Po godzinie 20. kapitan Michał Konopka z warszawskiej straży pożarnej poinformował o usunięciu wraku z miejsca zdarzenia.
- Strażacy postawili na koła część autobusu, który znajdował się na dole. Użyli do tego dźwigu. Posprzątali też jezdnię i wycięli uszkodzone barierki. Część autobusu, która znajdowała się na górze, została odciągnięta. Usunięcia wraku dokonała prywatna firma, którą wynajął przewoźnik Arriva - relacjonował reporter tvnwarszawa.pl Tomasz Zieliński, który był na miejscu zdarzenia.
"Cały czas wiodącą hipotezą jest zasłabnięcie kierowcy"
- Działania trwają od pięciu godzin, ale zmierzają do końca. Utrudnienia będą trwały jeszcze przez jakiś czas. Na miejscu pracują już przedstawiciele Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad i możemy powiedzieć, że utrudnienia potrwają do momentu, kiedy stan drogi będzie pozwalać, aby ruch mógł odbywać się jak do tej pory - mówił przed godziną 18 Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji.
Poinformował, że na odcinku drogi, gdzie doszło do wypadku, odbywać się będzie ruch tranzytowy, jednak zostanie wyłączony zjazd w kierunku Gdańska oraz na pewnym odcinku prawy pas Mostu Grota-Roweckiego. Wprowadzone zostanie okresowo ograniczenie prędkości.
- Cały czas wiodącą hipotezą jest zasłabnięcie kierowcy - zaznaczył. - Potwierdzamy, że pierwsze badania stanu trzeźwości kierowcy wykazały jego trzeźwość - zwrócił uwagę. Wyjaśnił, że jak zawsze w takich sytuacjach została zabezpieczona krew kierującego.
Przekazał, że w wyniku wypadku zmarła jedna osoba, a 17 kolejnych zostało zabranych do szpitali. Cztery z nich znajdują się w stanie ciężkim.
Rzecznik stołecznej policji poinformował, że zostaną przeprowadzone badania techniczne autobusu. - Został on przepołowiony i będzie odholowany na parking, gdzie dokonamy oględzin. Tu niezbędne będą opinie biegłych - powiedział. Dodał, że na miejscu pracują również prokuratorzy. Łącznie - jak poinformował - na miejscu pracuje ponad 100 osób.
Marczak: kierowcą autobusu był dwudziestokilkulatek
- W tej chwili wykonujemy poszczególne czynności procesowe z konkretnymi osobami. Mówimy tu o przesłuchaniu świadków, o wykonywaniu czynności z osobami, które brały udział w tym zdarzeniu - przekazał rzecznik.
Podziękował osobom, które kontaktują się w tej sprawie z policją i przekazują na przykład nagrania z urządzeń zamontowanych we własnych pojazdach. - Jeżeli ktoś ma nagranie autobusu linii 186 - niekoniecznie z samego zdarzenia, ale również te je poprzedzające - prosimy o kontakt z najbliższą jednostką policji. Wszystkie te materiały zostaną przez nas wykorzystane - zaapelował.
Zwrócił uwagę, że pierwszej pomocy osobom poszkodowanym udzielali ci, którzy byli świadkami zdarzenia. Wyjaśnił, że czynności procesowe z osobami, które są w szpitalu, uzależnione są od opinii lekarzy. Kierowca, który znajduje się w szpitalu, jest pod nadzorem policji. Dodał, że chodzi o dwudziestokilkuletniego mężczyznę.
Poinformował, że monitoring z wnętrza autobusu został zabezpieczony.
- Pozostawmy wyjaśnienie sprawy śledczym, policjantom i prokuratorom. Gdy będziemy mieć wszystkie informacje, przekażemy, jaki jest finał naszych prac - zaznaczył.
"Pojazd niestabilny"
Wcześniej na miejscu był reporter tvnwarszawa.pl Artur Węgrzynowicz, który niedługo po wypadku relacjonował to, co działo się w miejscu. W akcji ratunkowej brali udział także strażacy z jednostki wyspecjalizowanej w ratownictwie medycznym. Rozstawili namiot, który służy jako szpital polowy - informował.
Mówił również o selekcji osób poszkodowanych ze względu na ich obrażenia, na stan zagrażający życiu. - Mamy informacje, że kilka osób jest ciężko rannych - opowiadał.
- Przednia część autobusu jest przełamana, leży na dole. To jest kilka, może nawet kilkanaście metrów poniżej jezdni. Druga część znajduje się nadal na górze. To powoduje, że ciągle jest zagrożenie, że ta jego część może się zsunąć. Ten pojazd jest niestabilny. Wysiłki strażaków są skierowane, aby nie tylko jak najszybciej udzielać pomocy poszkodowanym, ale także, aby ustabilizować ten autobus, żeby nie doszło do jeszcze większego wypadku, żeby ten autobus nie zsunął się na dół - relacjonował tuż po wypadku reporter tvnwarszawa.pl.
Źródło: TVN24