Obecnie rządzący kiedyś mieli tradycję protestowania 13 grudnia pod domem generała Jaruzelskiego. Dziś te protesty przeszły przed dom Jarosława Kaczyńskiego - mówiła w "Faktach po Faktach" w TVN24 socjolożka i reporterka Ludwika Włodek. Publicystka Eliza Olczyk oceniła, że "nie ma żadnych analogii" między działaniami, które służby porządkowe podejmowały w stanie wojennym a podejmowanymi teraz.
W niedzielę w Warszawie odbył się protest Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. W centrum miasta na rondzie Dmowskiego dołączyli przedstawiciele różnych grup, między innymi przedsiębiorców, rolników, restauratorów. Protestujący dotarli na Żoliborz w okolice domu wicepremiera i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Tam zatrzymały ich siły policji.
Protest komentowały w "Faktach po Faktach" w TVN24 socjolożka i reporterka Ludwika Włodek oraz publicystka Eliza Olczyk.
"Straszliwie ironiczny chichot historii"
Włodek zwróciła uwagę, że protest odbywa się w 39. rocznicę wprowadzenia w Polsce stanu wojennego. - Jest to jakiś straszliwie ironiczny chichot historii, że od kilku lat 13 grudnia protestuje się przed domem innego dyktatora. Przypominam, że obecnie rządzący kiedyś mieli tradycję protestowania 13 grudnia (protesty odbywały się w nocy z 12 na 13 grudnia - red.) przed domem generała Jaruzelskiego. Dziś te protesty znowu przyszły przed dom Jarosława Kaczyńskiego - powiedziała.
Przyznała, że sama uczestniczyła w niedzielnym proteście. - Faktycznie, miałam wrażenie, że policja była bardziej wstrzemięźliwa (niż podczas poprzednich demonstracji - red.). Najprawdopodobniej dlatego, że chciano uniknąć takiego prostego przekazu, że 13 grudnia policja pałowała demonstrujących - uznała Włodek. Dodała, że dla policji byłoby to "bardzo szkodliwe".
- Zaskoczyło mnie, że wciąż na proteście jest bardzo dużo ludzi, że ludziom po prostu się chce przychodzić, i uważam że to nie jest ostatnie słowo protestujących - oceniła socjolożka.
"Policja ani rządzący nie chcą aby było jakiekolwiek porównanie do 13 grudnia"
Eliza Olczyk zaznaczyła, że "policja ani rządzący nie chcą, aby było jakiekolwiek porównanie do 13 grudnia".
- Organizowanie protestów 13 grudnia jest wprost czynieniem analogii do stanu wojennego, na co ja osobiście się nie zgadzam, ponieważ uważam, że nie ma analogii między obecną sytuacją w Polsce a sytuacją 13 grudnia 1981 roku - powiedziała.
- I nie nie ma absolutnie żadnej analogii co do działań, które zostały podjęte wtedy i są podejmowane teraz, nawet w czasie najostrzejszych interwencji policji - oceniła. - W stanie wojennym dochodziło do pacyfikacji demonstracji i strajków, w jednej z nich zginęło kilkunastu górników (w kopalni Wujek zginęło dziewięciu górników - red.), więc nie można tego porównywać - oświadczyła publicystka.
Źródło: TVN24