PiS jest o tyle w bardzo dobrej sytuacji, że może korzystać z dwóch elementów, z których nie może skorzystać opozycja: loga partii, które jest pozytywnie ocenianie, oraz z personalnego przywiązania do liderów partyjnych - komentował w czwartek w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 prof. Waldemar Paruch, politolog, doradca premiera i szef Centrum Analiz Strategicznych. - W wyborach działa czynnik personalny - dodał.
Komitet Polityczny PiS we wtorek wieczorem podjął decyzje dotyczące "jedynek" i "dwójek" na listach w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Wśród kandydatów z pierwszych miejsc są między innymi wicepremier Beata Szydło, minister edukacji narodowej Anna Zalewska i minister spraw wewnętrznych i administracji Joachim Brudziński.
"Wyborcy PiS "zaakceptują takie rozwiązanie"
Waldemar Paruch pytany w TVN24 w "Rozmowie Piaseckiego", czy umieszczenie na listach części przedstawicieli rządu jest strategicznie dobrym ruchem, odpowiedział: - Wyborczo zdecydowanie tak.
Na uwagę, że ministrowie chcą porzucić stanowiska, żeby zostać jednymi z ponad 750 europosłów, Paruch podkreślił, że "w demokracji zmienność na stanowiskach, które się przyjmuje, jest czymś naturalnym". Dodał również, że w państwach demokratycznych ministrem można być zaledwie kilka miesięcy.
- Gdybyśmy żyli w jakimś państwie o niejasnych procedurach wyłaniania kandydatów na ministrów, to pewnie byłby to problem - zaznaczył.
Jego zdaniem, wyborcy Prawa i Sprawiedliwości "zaakceptują takie rozwiązanie".
- W wyborach działa czynnik personalny. PiS jest o tyle w bardzo dobrej sytuacji, że może korzystać z dwóch elementów, z których nie może skorzystać opozycja: loga partii, które jest pozytywnie ocenianie, oraz z personalnego przywiązania do liderów partyjnych. PiS ma jednoznaczny układ przywództwa - podkreślił prof. Paruch.
"Te wybory są dość istotne dla kształtu sceny politycznej"
Gość "Rozmowy Piaseckiego" dodał, że "zanosi się na starcie z jednej strony obozu rządzącego Zjednoczonej Prawicy, a z drugiej strony Koalicji Europejskiej". - Te wybory są dość istotne dla kształtu sceny politycznej - podkreślił doradca premiera.
Pytany, czy dlatego trzeba było "rzucić wszystkie siły", odparł, że "obie strony to robią". - Proszę zwrócić uwagę, co robi druga strona. Wydobywa z zamierzchłej przeszłości, z kart historii premierów i prezydentów - zauważył.
- Rzeczywistość w Polsce ukształtowała się dzisiaj tak, że te wybory są bardzo istotne dla obozu rządzącego. I czynnik personalny jest bardzo istotny w tych wyborach, bardzo ważny - podkreślił.
Pytany, czy PiS musi wygrać wybory do Parlamentu Europejskiego, żeby utrzymać władzę na jesieni, Paruch powiedział: - Rzecz jest bardziej złożona. Zależy od dwóch scenariuszy.
- Jak bywało na poziomie frekwencji nieznacznie ponad 20 procent, zwycięzca w wyborach europejskich wcale nie musi być zwycięzcą wyborów parlamentarnych na jesieni - mówił politolog. Zaznaczył jednak, że w wyborach samorządowych frekwencja zdecydowanie przekroczyła oczekiwania prawie wszystkich i przekroczyła ponad 50 procent.
- Jeżeli w wyborach europejskich byłaby porównywalna, to zwycięzca w wyborach europejskich będzie prawdopodobnie zwycięzcą wyborów państwowych - ocenił doradca premiera.
"Czekałbym na to, jak Kościół z tym problemem sobie poradzi"
Prof. Paruch odniósł się w "Rozmowie Piaseckiego" także do obalenia pomnika księdza Henryka Jankowskiego w Gdańsku, w nocy ze środy na czwartek. Dokonali tego trzej mężczyźni, którzy następnie zostali wylegitymowaniu i zatrzymani przez policjantów. Gość TVN24 przyznał, że ta sytuacja go poruszyła. - Ksiądz Jankowski był symbolem oporu wobec komunistów. To były czasy mojej młodości. On był zawsze tą postacią, która się zawsze jednoznacznie wiązała z pozytywną stroną mocy - powiedział.
Podkreślił, że jest mu "obcy wszelki radykalizm zachowań". - To jest jakiś efekt radykalizmu zachowań. Bardziej czekałbym na to, jak Kościół z tym problemem sobie poradzi i oczywiście organy państwowe - dodał.
Przyznał jednocześnie, że wysuwane ostatnio pod adresem księdza oskarżenia o wykorzystywanie seksualne nieletnich "modyfikują w sposób dość istotny" jego obraz. - Jeżeli się to wszystko potwierdzi i Kościół to w ten sposób orzeknie, to będzie problem z pisaniem na nowo historii - podkreślił.
Zaznaczył również, że "jest bardziej zwolennikiem demontowania pomników w sposób jawny". - To działa bardzo mocno na świadomość społeczną, że pewne postaci się zdejmuje z pomników. - dodał.
Dopytywany, czy gdyby chociaż część zarzutów się potwierdziła, pomnik powinien zniknąć, ale w sposób zgodny z prawem, prof. Paruch odpowiedział: - Zdecydowanie.
- Jeżeli to się potwierdzi wszystko, o czym gazety pisały, to lege artis [zgodnie z prawem - przyp. red.]. Są pewne mechanizmy i procedury demontowania pomnika - dodał gość "Rozmowy Piaseckiego".
Autor: js//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24