Małżeństwo z Niemiec zostawiło psa w zamkniętym samochodzie na 1,5 godziny. W tym czasie byli na zakupach. Strażnicy miejscy wybili szybę w samochodzie i wyciągnęli psa. Na ratunek było już jednak, jak się okazało, za późno. Pies zdechł następnego dnia. Sprawą zajmie się teraz policja.
W sobotę termometry w Świnoujściu wskazywały 30 stopni. O pozostawionym w zamkniętym samochodzie psie przy parkingu na ul. Wojska Polskiego, straż miejską powiadomili sprzedawcy z targowiska.
Na miejsce pojechał patrol, który zobaczył auto z psem stojące w pełnym słońcu.
- W pobliżu nie było właścicieli i nie było czasu ich szukać. Z biletu parkingowe wynikało, że auto stoi tak już 1,5 godziny. Pies wyglądał bardzo źle, liczyła się każda minuta - mówi Mirosław Karliński, komendant Straży Miejskiej w Świnoujściu.
Pies był wycieńczony
Strażnicy wybili boczną szybę w samochodzie i wyciągnęli buldoga francuskiego. Pies nie był w stanie ustać na nogach, z pyska leciała mu piana. Funkcjonariusze dali psu wodę i starali się schłodzić jego ciało.
- Trzymając go na rękach pojechaliśmy do weterynarza - mówi Karliński. - Na miejscu lekarz obłożył go lodem i podał leki - dodaje.
Z gabinetu weterynarza pies trafił do schroniska dla bezdomnych zwierząt. Tam przebywał w schłodzonym pomieszczeniu. Pracownicy schroniska otoczyli go opieką, ale w niedzielę pies zdechł.
We wtorek schronisko dla bezdomnych zwierząt ma zgłosić sprawę na policję. Prawdopodobnie właścicielom psa może zostać postawiony zarzut znęcania się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem. Grozi za to kara do 3 lat pozbawienia wolności.
Autor: as / Źródło: TVN 24 Szczecin
Źródło zdjęcia głównego: Urząd Miasta w Świnoujściu