Jarosław Kaczyński stwierdził w radiowej "Trójce", że w przypadku krzyża łamane jest prawo. Dodał także, że decyzja o przeniesieniu krzyża do kaplicy Pałacu Prezydenckiego jest "odrzuceniem jakiegokolwiek kompromisu" i brakiem szacunku dla "pewnej grupy polskich obywateli". W jego ocenie godne upamiętnienie ofiar katastrofy będzie możliwe dopiero po zmianie władzy.
Prezes PiS zauważył, że obecnie zapowiada się mandaty za stawianie kolejnych krzyży przed Pałacem Prezydenckim, a wcześniej nikt tego nie robił. - Mamy tutaj do czynienia także z problemem praworządności, która nie może polegać na tym, że jednego dnia coś jest legalne, a drugiego dnia coś jest nielegalne - podkreślał. Kaczyński dodał także, że nie ma żadnych podstaw, by stawiać barierki i policjantów na Krakowskim Przedmieściu, gdy Kancelaria Prezydenta stwierdza, że to nie jej sprawa i nie jej teren.
Pomnik po zmianie władzy
W jego ocenie katastrofa pod Smoleńskiem jest największą tragedią Polski po 1945 roku i dlatego zasługuje na godne upamiętnienie. Jednak - jak mówił - obecnie nie ma woli kompromisu w sprawie pomnika ofiar, dlatego będzie to możliwe dopiero po zmianie władzy.
Jego zdaniem już sposób, w jaki przeniesiono krzyż do prezydenckiej kaplicy, świadczy o intencjach obecnych władz. Widzi on kilka powodów, które kierowały prezydenckimi urzędnikami. - To jest odrzucenie jakiegokolwiek kompromisu - to jest sprawa pierwsza. Brak szacunku dla pewnej grupy polskich obywateli - to jest sprawa druga. No i sądzę, że to samo, co jest przez cały czas, czyli straszliwy strach przed pamięcią Lecha Kaczyńskiego, który personifikuje politykę o 180 stopni inną w stosunku do tej, która jest w tej chwili prowadzona - oceniał.
Zagrożenie dla krzyży
Kaczyński stwierdził, że w wyniku wczorajszych działań Kancelarii Prezydenta krzyż, jako symbol chrześcijaństwa, stał się zagrożony w sferze publicznej. - Jeżeli ktoś sądzi, np. prezydent Komorowski czy może niektóre inne osoby, że to co się stało teraz, nie będzie miało konsekwencji dla tych innych krzyży, to znaczy, że jest osobą pozbawioną elementarnego rozeznania w funkcjonowaniu mechanizmów społecznych - oceniał.
Krytyka pierwszej damy
Prezes PiS także krytycznie ocenia plany wyprawy do Smoleńska, w której ma udział wziąć m.in. żona prezydenta Anna Komorowska. - Ta wyprawa do Smoleńska, to jest w ogóle przedsięwzięcie bardzo wątpliwe. Ale udział w tym pani prezydentowej, podczas gdy jej mąż w stosunku do poległego prezydenta zachowywał się w sposób w najwyższym stopniu niewłaściwy, jest co najmniej bardzo daleko idącą niedelikatnością - mówił.
Źródło: Polskie Radio