W Polsce nie ma sporu o Traktat Lizboński, jest jedynie w sprawie ustawy ratyfikacyjnej - powiedział Lech Kaczyński po spotkaniu z prezydentem Węgier Laszlo Solyomem. Prezydent dodał, że liczy na osiągnięcie kompromisu podczas środowej rozmowy z premierem.
Prezydent, który przebywa w Budapeszcie z oficjalną wizytą, tłumaczył na konferencji prasowej, dlaczego wizyta planowana na dwa dni będzie trwała jeden dzień. - Idzie o sprawy związane z Traktatem i jego ratyfikacją. W Polsce w zasadzie nie ma żadnego sporu o ratyfikację, tylko o treść ustawy ratyfikacyjnej - powiedział Lech Kaczyński.
Podkreślił, że w środę rano Sejm rozpoczyna posiedzenie, a wziąwszy pod uwagę konstytucyjną rolę prezydenta RP, jest najwyższy czas, by prezydent włączył się w osiągnięcie porozumienia, które zadowoli obie strony.
Prezydent Węgier powiedział, że jest pewien, iż w Polsce dojdzie do ratyfikacji Traktatu.
Traktat Lizboński to nie jedyny temat rozmów prezydentów Polski i Węgier. Kolejny to polityka energetyczna UE. Pod koniec lutego Węgry włączyły się do budowy gazociągu South Stream (Południowy Strumień), którym gaz z Rosji i Azji Środkowej przez Morze Czarne i Bałkany ma popłynąć do Europy Południowej i Środkowej, z ominięciem Ukrainy. Prezydenci mają też omówić rozwój europejskiej polityki sąsiedztwa i wsparcie starań Gruzji i Ukrainy o zbliżenie z NATO. A także współpracę w ramach Grupy Wyszehradzkiej.
Prezydent: O Traktacie porozmawiam jeszcze z Tuskiem
Podczas rozmowy z dziennikarzami Lecha Kaczyński powiedział, że rozwiązanie sprawy Traktatu może jeszcze przynieść spotkanie z Donaldem Tuskiem. - Jutro będę, mam nadzieję, rozmawiać z panem premierem i omówimy sprawy, które z jednej strony wiążą się z zabezpieczeniem obecnej treści Traktatu w tym stopniu, w którym jest to możliwe, i z drugiej strony z tym, żeby jak najszybciej został Traktat ratyfikowany, bo w tej chwili to byłoby najlepiej z punktu widzenia polskiego interesu - stwierdził prezydent.
Prezydent dodał jednak, że jak na razie nie dostał od premiera, żadnej nowej propozycji kompromisu. Lech Kaczyński zapewnił, że do spotkania dojdzie w środę "bardzo rano".
Wizyta z problemami
O mały włos do wizyty w ogóle by jednak nie doszło, bo prezydent nie miał czym do Budapesztu polecieć. Powód? Obydwa rządowe samoloty są w naprawie. - Nikt nie czyni rządowi zarzutów - uspokajał prezydencki minister Michał Kamiński, choć wcześniej twierdził, że to "rząd nie dał samolotu prezydentowi". Ostatecznie, głowa państwa poleciała lotem czarterowym.
- Nikt z nas nie czyni zarzutu rządowi w tej sprawie, ponieważ samolot ma prawo się popsuć, to tylko maszyna. Nikt z nas nie podejrzewa, że Donald Tusk chodził koło samolotu prezydenta i przebijał opony lub bił śrubokrętem w silnik - tłumaczył Kamiński. Dodał, że mówiąc, iż to "rząd nie dał samolotów" tylko "stwierdził fakt", bo samoloty pozostają w dyspozycji rządu.
A jednak czarter
W poniedziałek ok. godz. 20 dziennik.pl podał, że Lech Kaczyński odwołał wizytę, bo oba rządowe samoloty są w naprawie. Michał Kamiński w TVN24 ok. 20.30 potwierdził, że Lech Kaczyński chciał odwołać wizytę, ale "udało się w ostatniej chwili wyczarterować prywatny lot". - Prezydent we wtorek poleci na Węgry - zapewnił Kamiński w TVN24.
W naprawie od świąt
Rzeczniczka rządu Agnieszka Liszka potwierdziła, że maszyny są w naprawie, ale dodała: - Wszystkie osoby, które z nich korzystają, wiedziały o tym jeszcze przed świętami. Prezydencki minister przyznał, że Kancelaria o zepsutych maszynach wiedziała w sobotę. Liszka podkreśliła, że samoloty nie są własnością rządu.
Nowy system, nowe kłopoty
- Jeden z samolotów przechodzi okresowy przegląd - poinformował w TVN24 rzecznik Sił Powietrznych Wiesław Grzegorzewski. - Druga maszyna wróciła niedawno z Moskwy. Okazało się, że zamontowany przez Rosjan system łączności satelitarnej źle wpływa na system nawigacyjny - relacjonuje Grzegorzewski. Podkreśla, że bezpieczeństwo głowy państwa jest najważniejsze i stąd decyzja o tym, by nie korzystać z rządowych samolotów. CZYTAJ WIĘCEJ: Rosjanie montują nam łączność
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fot. PAP