- W gabinecie mam komputer, który za mnie drukuje receptę, ale jak poszedłem na wizytę rodzinną, to tam nogi się rozjeżdżają. Nie wiadomo, jak tę receptę wypisać - mówił w TVN24 dr Konstanty Radziwiłł, wiceprezes Wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej. - Dzwoniłem, pytałem, poprosiłem pacjenta, żeby włączył komputer. A strona ministerstwa zdrowia się nie otwiera - dodawał.
W środę minister zdrowia Bartosz Arłukowicz ma po raz kolejny rozmawiać z przedstawicielami Naczelnej Rady Lekarskiej o zmianach w kontrowersyjnej ustawie refundacyjnej. O ile sytuacja wokół samej listy leków refundowanych nieco się uspokaja, to palącym problemem wydaje się pozostawać zapisany w ustawie obowiązek lekarza do sprawdzenia, czy pacjent jest ubezpieczony i zdecydowaniu o stopniu refundacji leku. Mówi o tym min. art 47 ustawy. W przypadku błędnej decyzji lekarz ma ponieść jej konsekwencje, czyli zapłacić koszt refundacji wraz z odsetkami. NFZ może sprawdzić to nawet po pięciu latach. Dlatego też wielu lekarzy przystawia na recepcie pieczątkę: Refundacja do decyzji NFZ, co często skutkuje tym, że pacjenci płacą całą cenę leku w aptece.
Kto? Na pewne nie lekarz
Radziwiłł pytany w "Faktach po Faktach" w TVN24, co lekarze zamierzają zaproponować ministrowi, powiedział: Propozycja jest taka, żeby skreślić ten artykuł o karach dla lekarzy. One są bezzasadne i wydłużają czas trwania wizyty. - Ten jeden artykuł trzeba zmienić, żeby służba zdrowia wróciła do normy - podkreślił.
Zgodził się, że to, czy pacjent jest ubezpieczony, ktoś powinien sprawdzać, ale wg niego nie powinien to być lekarz. - Proszę mnie nie pytać, kto ma to robić. Ja jestem lekarzem i leczę. Tym się zajmuję, a nie biurokracją, z całym szacunkiem dla ludzi, którzy się nią zajmują - mówił.
W interesie pacjentów
Wiceszef NRL zapowiedział też, że Rada nie zgodzi się na zaproponowany przez ministra Arłukowicza monitoring działania ustawy. - Na to naszej zgody nie będzie, bo ta ustawa w tym miejscu jest do kitu - powiedział.
Jak podkreślał, lekarze sprzeciwiają się zapisom ustawy głównie w interesie pacjentów, a nie swoim, co często się im zarzuca. - Wizyta ma polegać na leczeniu, a nie na tym, żeby lekarzowi nie drżała ręka, jak będzie przepisywał drogi lek - przekonywał.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24