Pan Marcin jest tylko jedną z wielu osób poruszonych akcją warszawskiego ZDM. To on poinformował nas, że w nocy usunięto krzyż, który stał przy zjeździe z ulicy Łazienkowskiej na Wisłostradę.
Krzyż, który postawił pan Michał, by upamiętnić nim śmierć swojego brata stał w innym miejscu. Ale też zniknął.
Krzyż jak billboard
- Dla nas to bardzo ważne miejsce - mówi. Ale na jego nieszczęście dla warszawskich drogowców też.
Uznali oni, że krzyże, które stoją przy drogach, rozpraszają kierowców. Zdaniem ZDM działają jak wielkie billboardy i reklamy, a nie jak ostrzeżenie. - Nawet Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad odstąpiła od oznaczania czarnych punktów przy drogach - podkreśla Adam Sobieraj z warszawskiego Zakładu Dróg Miejskich. - Na początku było tam mniej wypadków, ale później kierowcy się przyzwyczajali i statystyka wzrastała - dodaje.
Ale wielu kierowców jest innego zdania. - Zwalniam, na pewno daje to do myślenia - przyznaje pani Anna, która jest przeciwniczką tworzenia "cmentarzy przy drogach". - Kiedy ja widzę taki krzyż, to zawsze myślę, że jakaś rodzina straciła dziecko. Krzyże nie rozpraszają, działają jak STOP - dodaje pan Michał.
"Jesteśmy urzędnikami"
Zdania warszawskich urzędników nie podzielają też ich koledzy w wielu innych regionach kraju, na przykład w Krakowie. - Nie mamy żadnych sygnałów, żeby krzyże ustawione na poboczach komukolwiek przeszkadzały, zasłaniały widoczność, czy stwarzały niebezpieczeństwo. Dlatego nie ma żadnego projektu, żeby te krzyże usuwać - podkreśla Jacek Bartlewicz rzecznik prasowy Zarządu Infrastruktury Komunlanej i Transportu w Krakowie.
Tymczasem w Warszawie projekt usuwania krzyży realizowany jest z zapałem. Drogowcy podkreślają, że przepisy są po ich stronie. - Zgodnie z ustawą o drogach publicznych w pasie drogowym mogą się znajdować tylko niezbędne elementy, takie jak drzewa albo oświetlenie - tłumaczy Sobieraj. A jego koleżanka z ZDM Urszula Nelken dodaje: - Ja rozumiem, że za każdym takim krzyżem stoi ludzka tragedia, ale my jesteśmy urzędnikami.
Zarekwirowane krzyże można odebrać w ZDM. Jednak - za opłatą. Osoby, które chcą odebrać postawione przez siebie krzyże, muszą liczyć się z tym, że Zakład za każdy metr kwadratowy zajętego pasa drogowego liczy sobie 10 złotych dziennie. Stawka naliczana jest zaś od dnia inwentaryzacji. - Niczego nie będę płacił. Jeśli będzie trzeba, pójdę wszędzie, byle tylko odzyskać nasze rzeczy - zaznacza pan Michał.
Czytaj więcej na tvnwarszawa.pl
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24