Piotr Farfał będzie p.o. prezesa TVP - dowiedział się portal tvn24.pl ze źródeł zbliżonych do rady spółki. To efekt zawieszenia przez radę nadzorczą prezesa Telewizji Polskiej Andrzeja Urbańskiego oraz dwóch jego zastępców - Sławomira Siwka i Marcina Bochenka. - Nie ustąpimy - zapowiedzieli. I nakazali dyrektorom z TVP, by nie wykonywali poleceń "osób prywatnych", bo zarząd pozostaje w niezmienionym składzie.
Urbański, Siwek i Bochenek wydali oświadczenie, w którym napisali, że" zarząd TVP jest zobowiązany prawem nadal wykonywać swoje obowiązki, co z całą konsekwencją będzie czynić".
Prezes TVP zwołał posiedzenie wszystkich dyrektorów w spółce, na którym zostaną poinformowani, że nie wolno im przyjmować poleceń od "żadnych osób prywatnych, bo zarząd pozostaje w składzie niezmienionym".
Siwek powiedział z kolei dziennikarzom, że nie dostał od rady nadzorczej TVP uzasadnienia zawieszenia. Stwierdził też, że takie uzasadnienie go nie interesuje, gdyż decyzja podjęta została wbrew prawu. - Na posiedzeniu (rady - red.) padły na temat jakieś dwa ogólne zdania, z których ciężko było wywnioskować, o co chodzi - stwierdził Siwek.
Wszechpolak na prezesa
Z kolei rada nadzorcza TVP obstaje przy swoich decyzjach. Jej nowy szef Łukasz Moczydłowski potwierdził informację portalu tvn24.pl o powierzeniu Farfałowi obowiązków prezesa TVP.
Farfał ma być p.o. prezesa TVP do 7 stycznia, kiedy to rada nadzorcza wznowi przerwane posiedzenie. Piątkowa decyzja o przywróceniu go w obowiązkach, anuluje decyzję o jego zwieszeniu, którą ponad trzy tygodnie temu podjęła rada nadzorcza TVP. Farfał jest członkiem zarządu TVP od maja 2006 r.
Wcześniej był członkiem Młodzieży Wszechpolskiej i naczelnym pisma MW - "Wszechpolak". Było o nim głośno, kiedy w maju tego roku przegrał proces, który wytoczył "Gazecie Wyborczej". Sąd orzekł, że gazeta miała prawo nazwać go "byłym neonazistą".
Nie darowali Urbańskiemu Hanny Lis
Zawieszenie prezesa Urbańskiego i wiceprezesów Siwka i Bochenka to czerwona kartka i wyraz niezadowolenia ze sposobu zarządzania spółką przez dotychczasowy zarząd
Przyznał też, że istotnym powodem zawieszenia był brak reakcji na zawieszenie Hanny Lis w prowadzeniu "Wiadomości" TVP1. - Jest to jeden z powodów świadczących o upolitycznieniu TVP, na które nie wyrażamy zgody - powiedział Moczydłowski.
Oddelegowany w piątek do zarządu spółki członek rady nadzorczej TVP Tomasz Rudomino stwierdził, że zmiany personalne w TVP, są nieuchronne, ale za wcześnie, żeby o nich mówić. I przyznał, że ma nadzieję, iż na antenę wróci Hanna Lis. - Wyrażam taką nadzieję, ale nie jest to poparte żadnym faktem - powiedział Rudomino. Zaznaczył, że nie rozmawiał dotąd z dziennikarką.
Rudomino pytany jak wyobraża sobie podejmowanie decyzji w TVP w sytuacji, gdy piątkowych decyzji (w tym jego delegacji do zarządu) nie uznała Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, równolegle pracować zamierza dotychczasowy zarząd z prezesem Andrzejem Urbańskim, a pracownicy postawieni zostali przed faktem dwuwładzy w spółce, powiedział: "to jest sytuacja nieczęsto spotykana". - Będziemy musieli sobie z tym poradzić. Zobaczymy jaki będzie bieg wypadków, myślę, że jakaś mądrość i rozsądek prezesa Urbańskiego tu zwycięży - dla dobra telewizji - powiedział Rudomino.
Z zarzutami, że podejmowane przez radę decyzje są bezprawne, ponieważ działa ona w niepełnym składzie, nie zgadza się też nowy szef rady nadzorczej. - Rezygnacja pana Janusza Niedzieli z członkostwa w radzie (był wiceprzewodniczącym kojarzonym z PiS - red.), to forma szantażu i instrumentalizacji prawa. Zgodnie z Kodeksem spółek handlowych minimalna liczba członków rady nadzorczej to pięć osób. Jeśli więc nasza rada liczy osób dziewięć, a zrezygnowała jedna jesteśmy władni podejmować decyzje - przekonywał Moczydłowski.
Jak doszło do zawieszenia zarządu?
Przed decyzją o zawieszeniu zarządu rada jednym głosem odwołała z funkcji jej dotychczasową szefową Janinę Goss (za odwołaniem głosowało pięciu członków rady, czterech było przeciw). Po tej decyzji z członkostwa w radzie zrezygnował jej wiceprzewodniczący Janusz Niedziela.
Wówczas pojawiły się wątpliwości, jakie skutki prawne może spowodować ten krok. Gdy trzy miesiące temu w Polskim Radiu do dymisji podała się przewodnicząca rady nadzorczej Irena Kleniewska, rada nie mogła działać do czasu uzupełnienia jej składu przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji.
Według nieoficjalnych informacji część rady nadzorczej TVP (ta, która poparła zawieszenie zarządu) dysponuje jednak trzema ekspertyzami prawnymi, według których jej decyzje (o okrojonym składzie) będą prawomocne. Po odwołaniu Goss, nowym szefem rady został Łukasz Moczydłowski. Członkowie rady zgłosili też wniosek o przywrócenie do obowiązków zawieszonego członka zarządu i wiceprezesa telewizji Piotra Farfała (ma zarządzać spółką razem z Rudomino).
Farfał został zawieszony pod koniec listopada na trzy miesiące. Wnioskował o to Niedziela.
Decyzja członków rady kojarzonych z LPR i Samoobroną
Według nieoficjalnych informacji, wniosek o zawieszenie zarządu zgłosił jeden z członków rady nadzorczej kojarzony z LPR. Spekulacje na temat rychłego odwołania, bądź zawieszenia, Urbańskiego pojawiały się od jakiegoś czasu. W kuluarach mówiło się, że prezes i jego koledzy z zarządu stracili poparcie Prawa i Sprawiedliwości (wpływowi posłowie partii konsekwentnie temu zaprzeczali).
Zarząd został jednak zawieszony głosami członków RN kojarzonych z LPR i Samoobroną. Do pracy w zarządzie rada oddelegowała jednego ze swoich członków - Tomasza Rudomino, który dostał się do TVP z rekomendacji Samoobrony, choć później wszedł z nią w ostry konflikt. Rudomino w 1994 roku był prezesem zarządu Wydawnictwa "Ad Novum" (wydawała "Trybunę").
Źródło: tvn24.pl, PAP, le figaro.fr
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/Agencja Gazeta