Już tylko jedna pielęgniarka prowadzi protest głodowy przed kancelarią premiera. Ale siostry nie zamierzają zlikwidować "białego miasteczka" i odpierają zarzuty, że jest ono nielegalne.
Jak powiedziała Jolanta Kwas z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych kobieta, która zasłabła, została odwieziona do szpitala przy ul. Banacha. Kwas dodała, że kobieta omdlała i straciła przytomność na moment. - Miała niskie ciśnienie. To wycieńczenie organizmu głodówką - relacjonuje.
W "białym miasteczku" przed siedzibą szefa rządu głodowały trzy pielęgniarki. Dwie inne odstąpiły od głodówki po tym, jak lekarz stwierdził, że dalszy protest w tej formie może zagrażać ich zdrowiu. Zarząd związku postanowił, że nie będzie już kolejnych osób podejmujących taką akcję.
Pielęgniarki odpierają również zarzuty wojewody mazowieckiego. Jacek Sasin uznał, że protest pielęgniarek przed kancelarią premiera jest nielegalny i wezwał Hannę Gronkiewicz-Waltz, aby doprowadziła "do stanu zgodnego z prawem". Prezydent Warszawy twierdzi jednak, że zgromadzenie jest legalne, więc nie podejmie żadnych działań przeciwko pielęgniarkom.
- Mamy zgodę na piśmie na na prowadzenie legalnej akcji do 15 lipca - mówi Kwas. Jak dodaje, jeśli będzie taka potrzeba, to na 4 dni przed tą datą - zgodnie z procedurą - pielęgniarki złożą wniosek o przedłużenie protestu.
Sasin uważa, że z analizy dokumentów, dotyczących zgromadzenia organizowanego przez Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych (OZZPiP) wynika, iż demonstracja i namiotowe miasteczko przed kancelarią od 19 czerwca, od godz. 15 są nielegalne. Wojewoda argumentuje, że związek miał zezwolenie na protest jedynie 19 czerwca między godzinami 12 a 15 (na czas manifestacji). Od tego dnia pielęgniarki bez przerwy protestują pod kancelarią.
27 czerwca OZZPiP złożył zawiadomienie o zgromadzeniu, które miało się zacząć 1 lipca. Zdaniem wojewody, gmina powinna wydać wtedy decyzję o zakazie zgromadzenia, ponieważ trwający cały czas protest był już naruszeniem prawa. Organ gminy - argumentuje wojewoda - już wtedy wiedział, że zgromadzenie zaczęło się wcześniej niż złożono zawiadomienie.
Źródło: PAP