48 protestów wyborczych zarejestrował do piątku Sąd Najwyższy. Są wśród nich protesty m.in. komisji obwodowej, dwóch kandydatów, pełnomocnika komitetu wyborczego. Większość skarg złożyli wyborcy - poinformowała Teresa Pyźlak z zespołu prasowego SN.
Do SN mogą jeszcze wpływać protesty nadane do północy we wtorek pocztą. 48 protestów wyborczych zostało zarejestrowanych do piątku do godz. 15.
Kto złożył protest i dlaczego?
Do sądu wpłynął m.in. protest komisji obwodowej nr 2 w Białej Piskiej, która poinformowała, że omyłkowo zaliczyła głosy na rzecz niewłaściwego kandydata z tej samej listy.
Jeden z kandydatów na europosła zaprotestował, gdyż - jak twierdzi - sąsiedzi oddali na niego głos, natomiast w protokole komisji nie odnotowano głosów oddanych na tego kandydata.
Protest wyborczy złożyło także stowarzyszenie "Równi Wobec Prawa" w Gorzowie Wielkopolskim, które zarzuca PKW manipulowanie wynikami wyborów. Stowarzyszenie uważa, że podanie cząstkowych wyników wyborów z 91 proc. komisji obwodowych umożliwiło dokonywanie zmian w protokołach komisji obwodowych.
Protest wyborczy złożył pełnomocnik komitetu wyborczego PiS, w którym znalazło się sześć zarzutów, m.in. dotyczący niewłaściwego zakwalifikowania głosów jako nieważnych w skali kraju.
Oddane i nieodnotowane głosy
Większość protestów pochodzi jednak od wyborców. Protest zgłosił m.in. niepełnosprawny wyborca, którego z mieszkania wymeldował właściciel - wyborca nie mógł oddać głosu, gdyż nie było go w spisie. Kilku wyborców informowało, że oddali głos na określonego kandydata, tymczasem z protokołów głosowania w danych komisjach wynika, że na tych kandydatów nie oddano żadnego głosu.
Inny z protestów dotyczy pozbawienia prawa do głosu. W spisie wyborców w jednym z lokali wyborczych pod nazwiskiem wyborcy był podpis świadczący o wydaniu karty do głosowania, jednak nie był to podpis właściwego wyborcy, co potwierdziła wezwana na miejsce policja. Komisja odmówiła jednak wydania innej karty do głosowania.
Nie mogli zagłosować
Trzy osoby zgłosiły protesty, gdyż w konsulacie we Lwowie, w którym na podstawie zaświadczenia chciały oddać głos, ze względu na sytuację polityczną wybory się nie odbyły. Wyborcy przed wyjazdem do Lwowa upewniali się, że w tamtejszym konsulacie można oddać głos. Na miejscu otrzymali jednak informację, że mogą zagłosować w ambasadzie w Kijowie. Inny z protestów wyborczych pochodzi od wyborcy, który chciał zagłosować w areszcie śledczym, ale komisja wyborcza wówczas już nie pracowała. Protest zgłosił także przebywający w zakładzie karnym. Mimo, że odbył już karę pozbawienia praw publicznych na 10 lat, ten fakt nie został odnotowany i nie pozwolono mu oddać głosu.
Wyborca protestuje
Protest przeciwko ważności wyborów może wnieść wyborca, którego nazwisko w dniu wyborów było umieszczone w spisie wyborców w jednym z obwodów głosowania, przewodniczący właściwej komisji wyborczej i pełnomocnik wyborczy.
Sąd Najwyższy rozpatruje protest w składzie trzech sędziów w postępowaniu nieprocesowym. Sąd ocenia, czy protest jest zasadny. Jeśli SN uzna zasadność protestu, wówczas ocenia, czy przestępstwo przeciwko wyborom lub naruszenie przepisów miało wpływ na wynik wyborów.
Na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW oraz po rozpoznaniu protestów Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyborów. Jest na to 90 dni od dnia wyborów. SN może zdecydować o przeprowadzeniu ponownych wyborów.
Autor: jl//rzw / Źródło: PAP