- PiS stosował podwójny język. Co innego mówiło się w kraju, co innego na zewnątrz - mówił w "Faktach po Faktach" senator niezależny Marek Borowski. Nawiązał tym samym do toczącego się sporu na linii Polska - Unia Europejska. Zdaniem Marka Migalskiego, byłego europosła PiS, wspólny apel Donalda Tuska i Andrzeja Dudy o powściągliwość w tej kwestii był pozytywnym efektem ich spotkania.
- Nie da się ukryć, że to, co ostatnio obserwowaliśmy w mediach, jeśli chodzi o wypowiedzi polityków PiS, to był podwójny język. Co innego mówiło się w kraju, a co innego na zewnątrz - ocenił senator niezależny Marek Borowski. - Kiedy Martin Schulz powiedział, że grozi nam putinizacja, premier Szydło stwierdziła, że to skandal i że zażąda przeprosin. Po czym po spotkaniu z Schulzem powiedziała, że odbyli sympatyczną rozmowę. I o żadnych przeprosinach nie było mowy - dodał.
"Tusk wiedział, jakie złośliwości chce prawić"
Oceniając poniedziałkową rozmowę prezydenta Andrzeja Dudy i Donalda Tuska, były europoseł PiS Marek Migalski powiedział, że widoczne było większe doświadczenie Donalda Tuska. - Tusk wiedział, jaki jest jego przekaz i jakie złośliwości chce prawić prezydentowi Dudzie - stwierdził Migalski. - Obaj jednak powiedzieli bardzo ważną rzecz, że problem pomiędzy politykami polskimi i unijnymi polega na tym, że zbyt mocne słowa padają po obu stronach tego sporu. Wypowiedzi polityków polskich i zachodnich często przekraczały granice krytyki - ocenił. - Duda i Tusk zaapelowali o powściągliwość i to jest pozytywny efekt spotkania.
Zdaniem Marka Borowskiego apel prezydenta i Tuska był na miejscu. - Niezależnie od tego, kto zaczął, a kto kontynuował zaostrzenie debaty, spowoduje (ta debata - red.) trudno odwracalne skutki i ciężko będzie jakoś z tego wybrnąć - ocenił senator. - Jak PiS po wyborach podjął działania w kierunku sparaliżowania TK i padły pewne decyzje, które strasznie trudno dziś odwrócić, tak podobnie jest w stosunkach międzynarodowych - dodał Borowski.
"List Ziobry to samowolka"
- Kiedy piszemy, jak zrobił to minister Ziobro, że Niemcy mają krew na rękach, a on jest wnukiem żołnierza Armii Krajowej, a z drugiej strony padają słowa o putinizacji, to trzeba pamiętać, że to jest czytane i słuchane przez społeczeństwo - powiedział Borowski.
Zdaniem Migalskiego ważne jest to, by polscy politycy używali na forum międzynarodowym języka dyplomatycznego. - Gorsza sytuacja, że polscy politycy zaczęli słać listy do swoich zachodnich odpowiedników, nie przebierając w słowach. To ma mało wspólnego z dyplomacją - ocenił były europoseł. - List Ziobry to była samowolka. Polscy politycy zaczęli używać brutalnych słów do łagodnych stanowisk.
Pytani o wtorkową debatę w PE, politycy ocenili, że udział premier Szydło jest dobrą decyzją.
- Debata da polskiemu premierowi okazję do kontry, do pokazania, że na czele rządu stoi twarda kobieta - ocenił Borowski.
- Uważam, że premier podjęła dobrą decyzję, że jedzie - powiedział Migalski. - Premier Viktor Orban zawsze jeździł na debaty i bronił się sensownie, delikatnie, bez agresji. Mógł się odbijać od agresji parlamentarzystów - dodał. Były europoseł zaznaczył, że UE ma pretensje o to, że zmiany w Polsce przeprowadzane są w sposób bezprawny.
- UE nie ma pretensji do nas, że PiS reformuje kraj na swoją modłę. UE ma pretensje, że to się dzieje bezprawnie - ocenił. - Byłoby dobrze, gdyby premier mogła wyjaśnić tę sytuację i by zrozumieli to nasi partnerzy unijni - powiedział Migalski.
Autor: mw//kk,tr / Źródło: tvn24