O przewadze polskich kobiet nad zachodnioeuropejskimi i wyższości tych "konserwatywnych" nad "liberalnymi" przekonywała w "Kropce nad i" Nelly Rokita. Posłanka PiS jest przekonana, że w naszej polityce powinno być więcej kobiet. - I tak będzie. Za 5-6 lat wszystko się zmieni - mówiła w TVN24.
Nelly Rokita zaczęła od komentarza do "sprawy Tomasza Misiaka" i pochwał pod adresem premiera, że dobrze zrobił wyrzucając go z Platformy Obywatelskiej. Ale przy okazji medialnych zarzutów skierowanych w ostatnich dniach pod adresem byłego już senatora PO i wicepremiera Waldemara Pawlaka, posłanka PiS pozwoliła sobie na odważną tezę: w polskiej polityce powinno być więcej kobiet. - I przewiduję, że w ciągu 5-6 lat tak będzie - mówiła Rokita.
Konserwatywne lepsze?
A dlaczego posłanek powinno być w naszym parlamencie na tyle dużo, byśmy dorównali średniej krajów Europy Zachodniej? - Bo kobiety w Polsce są o wiele lepsze, mądrzejsze (od tych z Zachodu - red.) - przekonywała Rokita. Jej zdaniem większe szanse na zaistnienie w niewdzięcznym świecie polityki mają jednak tylko silne panie. A takie według Rokity zdarzają się głównie wśród "konserwatywnych", a nie "liberalnych".
- Widać, że na lewicy one mają gorzej niż na prawicy. Na przykład Izabela Jaruga-Nowacka (SLD) nie daje sobie rady z mężczyznami w swojej partii. Kobiety konserwatywne lepiej sobie radzą w strukturach partyjnych - oceniała. Przykład? Według Rokity w PiS świetnie sobie radzi Grażyna Gęsicka (PiS). - Ja bardzo lubię mężczyzn, ale każdy, który ze mną współpracował, ma na koncie złe zachowanie w stosunku do kobiet. (...) Nie każda kobieta jest w stanie jednak dać w mordę takiemu facetowi, winowajcy. Tego trzeba się uczyć - przyznawała pani poseł. - Jak ktoś chce się tego uczyć - odpowiedziała prowadząca Monika Olejnik.
"Prezes broni"
Rokita cieszy się, że na razie uczą się mężczyźni z jej partii, bo w ostatnim czasie coraz wyraźniej "stawiają na kobiety". - Potencjał kobiecy w PiS nie był wykorzystywany. Dobrze, że mężczyźni w partii zaczęli to dostrzegać – podkreślała. Posłanka nie zgodziła się jednak z tezą, że mężczyźni-politycy wysyłają w bój kobiety tylko wtedy, gdy jest im to na rękę. Za taką sytuację Rokita nie uznała na przykład "wystawiania kobiet" do komentowania "seksafery". - Problem Anety Krawczyk był kobiecym problemem i trzeba na ten temat było rozmawiać po kobiecemu, nie po męsku – argumentowała.
Jako, że w PiS dzieje się lepiej jeśli chodzi o stosunek do kobiet, to według Rokity nie ma już sensu szukać wewnątrz partii "kreta". Anonimowy polityk PiS powiedział mediom, że znalezienie w jej szeregach odpowiedniej kobiety, która mogłaby się pojawić na billboardzie w towarzystwie Jarosława Kaczyńskiego, nie było łatwą sprawą. - Ja widzę w prezesie siłę bronienia kobiet za wszelką cenę – oceniała Rokita. I to jej wystarczy.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24