- Zabolało. To potwierdza to, co było tajemnicą poliszynela - tak dominikanin o. Maciej Zięba skomentował ujawnienie dokumentów z domu Kiszczaków, wśród których była teczka TW "Bolka". W "Piaskiem po oczach" organizator i pierwszy dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku komentował także rolę Kościoła w polskim życiu politycznym.
Ojciec Zięba przekonywał. że "należy szanować godność każdego człowieka, nawet wroga, który robi bardzo złe rzeczy". - "Solidarność" pilnowała, żeby nie było tonu pogardy - przypomniał. - Konflikt, w którym szanuje się godność, jest w porządku. Konflikt jest wpisany w życie społeczne. Trzeba starać się zrozumieć racje drugiego człowieka - podkreślił.
Wyraził opinię, że w związku z ujawnieniem dokumentów z domu Kiszczaków, w tym teczki TW "Bolka", należy próbować zrozumieć byłego prezydenta. - Trzeba być przy Lechu Wałęsie jako człowieku, który czuje się głęboko zraniony - dodał. Jak mówił, jeżeli wierzymy w zawartość teczki Wałęsy, to trzeba także wierzyć, że Wałęsa sam się wypisał ze współpracy z SB, "a historia lat 80. pokazuje, że się zerwał".
Ojciec Zięba zaznaczył, że nie należy wyciągać wniosków, dopóki zawartość teczek nie zostanie zbadana. - Trzeba dokładnie znać te teczki. Trudno się opowiadać (po jakiejś stronie - red.), kiedy sprawa trwa. Media rozgrywają ją bardzo mocno - zauważył.
Zapytany, czy zabolała go treść teczek znalezionych w domu gen. Kiszczaka, odpowiedział: - Zabolało. To potwierdza to, co było tajemnicą poliszynela.
Narastająca agresja
Ojciec Zięba powiedział, że jest zmartwiony i zaniepokojony poziomem agresji w polskim życiu politycznym. - Wydaje mi się, że rowy między Polakami są coraz głębsze - mówił. - Jak się wykopie rowy, to bardzo szybko się kopie, ale bardzo długo zasypuje. Strasznie złe emocje targają ludźmi - dodał.
W jego opinii ludzie polityki, przedstawiciele mediów i Kościoła powinni tonować dyskusję polityczną i budować racjonalność dyskursu. Jak podkreślił, tam, gdzie jest ton pogardy, ton agresji, tam nie ma ewangelii. - Ja jestem z epoki "Solidarności" i naprawdę udawało się, dzięki papieżowi w ogromnej mierze, ale generować pozytywne emocje między ludźmi. Teraz ci sami ludzie generują negatywne emocje - podkreślił. Jak mówił, jeśli agresja w społeczeństwie będzie nadal narastać, Kościół zabierze głos. Zaznaczył jednak, że musi przy tym być ostrożny, ponieważ kiedy episkopat przedstawia swoje stanowisko, część społeczeństwa mówi, że ten się "wpycha".
- Poziom agresji i nienawiści jest duży. W tym momencie Kościół powinien mocno powiedzieć, że nienawiść i pogarda jest zawsze grzechem - podkreślił.
Zaznaczył również, że księża mają prawo do własnych poglądów, jednak powinni powstrzymywać się z obnoszeniem się nimi. - Sympatie każdy z nas może mieć i powinien mieć, tylko chodzi o to, żeby z nimi nie wychodzić na ambony. Nauczanie społeczne Kościoła wyraźnie mówi, że duchowny musi unikać opowiadania się po jednej stronie politycznego sporu i koniec, bo zaangażuje się w politykę, a my mamy mieć rolę ważniejszą. Nie można być i politykiem, i arbitrem zarazem – tak skomentował dominikanin rolę Kościoła w polskim życiu politycznym.
Autor: mw//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24