Spór wokół Trybunału Konstytucyjnego nie ustaje, jednak realizacja orzeczeń TK już wcześniej nie zawsze przebiegała gładko. Sejm poprzedniej kadencji do wprowadzania w życie zmian zaleconych przez Trybunał podchodził w niektórych przypadkach niespiesznie. - Opóźnienie to coś innego niż powiedzenie, że się wyroku nie będzie respektować - podkreśla Tomasz Siemoniak (PO), były szef MON. ("Fakty" TVN)
- To instytucja bardzo ważna, która sprawdza, czy politycy, parlament, my wszyscy, działamy zgodnie z konstytucją - mówi o Trybunale Konstytucyjnym Małgorzata Kidawa-Błońska (PO), wicemarszałek Sejmu.
- Wizerunek Trybunału Konstytucyjnego, jednej z najważniejszych instytucji w państwie, został totalnie zdewastowany - podsumowuje toczący się spór wokół TK Eugeniusz Kłopotek (PSL).
Za rządów koalicji PO-PSL do realizowania orzeczeń Trybunału nie zawsze podchodzono gorliwie. Przykładem może być wyrok ws. billingów z 30 lipca 2014 r. TK nakazał zmiany w kilku ustawach o służbach i doprecyzowanie, na jakich zasadach wolno podsłuchiwać i zbierać dane z telefonów komórkowych. Na zmianę przepisów władze dostały półtora roku.
- Będziemy oczywiście przez ten czas uzupełniać prawo i doprecyzowywać je - obiecywał ówczesny szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz.
Już tydzień po wyroku odbyło się pierwsze czytanie senackiego projektu zmiany przepisów. Na tym jednak zapał do wprowadzania zmian się skończył. Wyrok wciąż ma status "niezrealizowany".
- Nie udało się z różnych względów: proceduralnych, dochodzenia do pewnych rozwiązań - wyjaśnia Małgorzata Kidawa-Błońska.
Termin na wprowadzenie zmian mija 6 lutego.
"Zdarzają się takie sytuacje, że czasu brakuje"
W lipcu zeszłego roku TK orzekał ws. łowiectwa. Zgodnie z wyrokiem każdy obywatel ma mieć prawo, by protestować przeciwko polowaniom na własnym terenie prywatnym. Wcześniej obwody łowieckie wyznaczano bez pytania.
Za niecałe półtora miesiąca mija termin, w którym Sejm miał wprowadzić nowe przepisy. Jakub Stefaniak z PSL zachowuje optymizm. - Zdarzają się takie sytuacje, że czasu brakuje. Ale do 21 stycznia jest jeszcze trochę czasu - zauważa.
Po wyroku, który zapadł 21 lipca 2014 r., w styczniu 2015 r. odbyło się pierwsze czytanie, a w lipcu 2015 r. sprawozdanie podkomisji. Potem sprawa utknęła jednak w miejscu. - Na początku tamtej kadencji zaległości (w wykonywaniu wyroków - red.) wynosiły około 120, natomiast na koniec około 50 - podkreśla Marek Sawicki (PSL).
Autor: kg/ja / Źródło: "Fakty" TVN