"Miałam przed oczami drugą matkę, która czeka na serce dla swego dziecka"

Rodzice Pawła zdecydowali, że jego organy uratują życie komuś innemu
Rodzice Pawła zdecydowali, że jego organy uratują życie komuś innemu
Źródło: Fakty TVN
Walka o życie Pawła trwała trzy dni, lekarze okazali się jednak bezsilni. Stratowany w czasie feralnych otrzęsin w Bydgoszczy student nie wybudził się ze śpiączki. Po stwierdzeniu u niego śmierci mózgu, rodzice zdecydowali się przekazać jego organy do przeszczepu. Dzięki temu udało się uratować życie czterem innym osobom. Materiał "Faktów" TVN.

19-letni Paweł Garachow był studentem pierwszego roku budownictwa. Kilkanaście dni temu zmarł w wyniku poważnego obrzęku mózgu, jakiego doznał podczas imprezy otrzęsinowej na Uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym w Bydgoszczy.

Doszło tam do wybuchu paniki w tłumie, którego ofiarą padła jeszcze jedna osoba, 24-letnia studentka budownictwa.

"Nie uratuję mu życia. Ale on może"

Walka o życie Pawła trwała trzy dni - w tym czasie w szpitalu czuwali przy nim jego rodzice, państwo Ewa i Marek Garachowie. Uraz był jednak na tyle poważny, że trzyosobowa komisja lekarska orzekła o śmierci mózgu.

Wówczas odłączono aparaturę podtrzymującą życie, a rodzice zdecydowali o przekazaniu organów syna do pobrania. - W tej rozpaczy, jako matka, miałam przed oczami drugą matkę, która czeka na serce dla swojego dziecka - wspomina pani Ewa. - Bez żadnego wahania powiedziałam sobie, że dziecku już nic nie zrobię, nic nie uczynię, nie uratuję życia. Ale jeżeli on może to zrobić, niech to robi - dodaje.

Dzięki decyzji, jaką podjęli rodzice Pawła, pobrane od niego organy - serce, nerki, wątroba i trzustka - uratowały życie czterem osobom.

WIĘCEJ MATERIAŁÓW NA STRONIE "FAKTÓW" TVN.

Autor: ts//rzw / Źródło: Fakty TVN

Czytaj także: