Prorektor ds. dydaktycznych i studenckich Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego w Bydgoszczy został zawieszony w związku z tragedią podczas imprezy studenckiej, do której doszło w nocy ze środy na czwartek. W zdarzeniu obrażenia odniosło kilkanaście osób, jedna z nich zmarła.
Trzy osoby wciąż przebywają w szpitalach po tragedii. Według informacji przekazanych przez biuro prasowe Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy, dwie osoby są w ciężkim stanie. W piątek z powołaną przez rektora UTP komisją badającą zdarzenie i ze studentami uczelni spotyka się minister nauki i szkolnictwa wyższego. W czwartek Lena Kolarska-Bobińska rozmawiała z rektorem, odwiedziła też poszkodowanych. Uczelnia na dwa dni zawiesiła zajęcia.
Rektor: nie podam się do dymisji
W czwartek rektor uczelni dr hab. inż. Antoni Bukaluk powiedział, że poczuwa się do odpowiedzialności, bo "niewątpliwie rektor odpowiada za wszystko, co się dzieje w uczelni". Dodał jednak, że nie poda się do dymisji. - Wyjaśnię sprawę, że na określonych zasadach udzieliliśmy zgody na organizację tej imprezy. Chciałbym sprawdzić, czy te wszystkie zasady zostały utrzymane - stwierdził.
Zmarła 24-letnia studentka
Impreza inaugurująca działalność samorządu studenckiego w nowym roku akademickim odbywała się w budynkach dydaktycznych uczelni, a tragedia wydarzyła się w łączniku, znajdującym się na wysokości pierwszego piętra pomiędzy dwoma częściami holu. W trakcie imprezy doszło do paniki wśród uczestników. 24-letnia kobieta, studentka uczelni, która odniosła najpoważniejsze obrażenia zmarła w szpitalu. Śledztwo wszczęła bydgoska prokuratura, okoliczności zdarzenia wyjaśnić ma też specjalna komisja powołana przez rektora. Jeszcze w czwartek przeprowadzenie własnego postępowania zasugerowała uczelni minister Kolarska-Bobińska.
"Liczne nieprawidłowości"
Rzecznik UTP Mieczysław Naparty poinformował w piątek, że pierwsze ustalenia wskazują na liczne nieprawidłowości, do których doszło przy organizacji imprezy. Przyznał, że impreza organizowana przez samorząd studencki nie została zgłoszona policji. Rzeczniczka MSW Małgorzata Woźniak podała w czwartek, że sprawa jest badana m.in pod kątem przepisów ustawy o imprezach masowych. Wyjaśniane jest m.in., czy była to impreza odpłatna czy nie. - Zapis w tej ustawie mówi o pewnych wyłączeniach. Chodzi w szczególności o imprezy nieodpłatne, które są prowadzone na terenach podległych instytucjom takim jak Ministerstwo Edukacji Narodowej, bądź instytucje podległe szkolnictwu wyższemu - powiedziała Woźniak. Mieczysław Naparty potwierdził w piątek, że organizatorzy imprezy pobierali opłaty za udział w imprezie. Zgoda władz uczelni na organizację imprezy w dwóch pomieszczeniach połączonych łącznikiem wydana została wkrótce przed jej rozpoczęciem po „usilnych naleganiach samorządu studenckiego”. - Pod łącznikiem, w którym stała się tragedia, znajdują się drzwi na zewnątrz budynku. One dublowały łącznik. Wszystko wskazuje na to, że w momencie, gdy doszło do zdarzenia firma, ochroniarska zabezpieczająca imprezę zamknęła to wyjście. W związku z tym nasilił się ruch łącznikiem. Doszły nas też informacje, że grupa osób dla zabawy blokowała przejście łącznikiem, w przejściu palono papierosy – powiedział.
Wszczęte śledztwo
W czwartek Prokuratura Rejonowa Bydgoszcz-Północ wszczęła śledztwo. Jest ono prowadzone pod kątem sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób, a także w związku ze spowodowaniem śmierci uczestnika zdarzenia. Przeprowadzone zostały oględziny miejsca zdarzenia, przesłuchiwani są świadkowie, zlecone zostało też przeprowadzenie sekcji zwłok osoby, która zmarła w szpitalu. Według ustaleń policji w imprezie brało udział ok. 1,2 tys. studentów. Według władz uczelni, w imprezie łącznie uczestniczyło ok. tysiąca osób, a jednocześnie w budynkach mogło przebywać ok. 700-800 osób.
Autor: js/ja / Źródło: TVN24, PAP