- Absolutnie dementujemy, Beata Kempa jest liderem listy PiS w woj. świętokrzyskim. Nadal kandyduje w wyborach, a cała sprawa wygląda na prowokację - powiedział w "Faktach po Faktach" poseł PiS Mariusz Kamiński, komentując zamieszanie z rzekomą rezygnacją Beaty Kempy ze startu w wyborach. I zapewnił, że posłanka nadal prowadzi kampanię wyborczą.
Informację o rezygnacji zamieściła w poniedziałek późnym popołudniem PAP. W oświadczeniu podpisanym Beata Kempa można było przeczytać, że rezygnuje z ubiegania się o mandat poselski w nadchodzących wyborach parlamentarnych. "Nadal chcę być czynna w życiu publicznym, ale nie za wszelką cenę. Nie kosztem mojej rodziny" - czytamy w oświadczeniu. Kilka minut później informację zdementował polityk PiS Mariusz Błaszczak. Potem sama posłanka.
Jak powiedział na antenie TVN24 Mariusz Błaszczak - oświadczenia o rezygnacji na pewno do Polskiej Agencji Prasowej nie wysłała Beata Kempa. Szef klubu powiedział też, że sprawę fałszywej wypowiedzi posłanka przekaże prokuraturze.
Dziwne
Kamiński podkreślił, że Kempa była całą sprawą zaskoczona i zapewnił, że jest to prowokacja. - Nie będę rzucał oskarżeń, bo sprawę zbada prokuratura. Beata Kempa normalnie prowadzi kampanię wyborczą i była tym wszystkim strasznie zaskoczona. To nie jest trudne podszyć się pod czyjś mail, tutaj mogła być taka prowokacja. To próba zdyskredytowania Beaty Kempy i czarny PR - stwierdził Kamiński.
Niezły numer
Z kolei zdaniem Tomasza Kality z SLD "ktoś dziś zrobił brzydki numer pani Beacie Kempie". - Ja się tylko mogę domyślać kto to zrobił. Te wszystkie napięcia wokół listy PiS w Świętokrzyskim wobec osoby Beaty Kempy mogą powodować, że ma tam ona niewielu przyjaciół, może nawet wrogów. Być może kogoś trzymają się takie głupie i paskudne numery. To jest też lekcja dla nas wszystkich - powiedział Kalita.
Podobnego zdania był Paweł Olszewski z PO. - Beata Kempa nie jest akceptowana w środowisku świętokrzyskim i z dużym prawdopodobieństwem można przypuszczać, że zrobili to koledzy z listy - analizował poseł.
Mężowie na wybory
Goście skomentowali też inicjatywę wyborczą PiS, który na wybory zamierza powołać 25 tys. tzw. mężów zaufania. 9 października będą obecni we wszystkich komisjach wyborczych. Jarosław Kaczyński tłumacząc w poniedziałek powody takiego działania przekonywał, że "nie chodzi o żadne podejrzenia", ale o to, że "od chwili od kiedy powstała nowoczesna demokracja, wybory są przeprowadzane na zasadzie ograniczonego zaufania". - Są kontrolowane przez opozycję i przez różne siły społeczne. To norma demokratyczna - mówił.
Zapomniał pan o Wałbrzychu gdzie kupowaliście głosy? Sąd tak orzekł. Jaką mamy gwarancję, że PO nie sFałszuje ponownie wyborów tak jak tam. kaminski
Zaskoczony takim krokiem PiS był poseł PO. - Włos na głowie mi się jeży, bo to nie jest pierwszy raz, kiedy PiS do wyborów podchodzi w taki antysystemowy sposób. Chciałbym, żeby największa partia opozycyjna zajęła się realnymi problemami w Polsce i podjęła dyskusję. Ja mam pełne zaufanie do PKW, nie było nigdy najmniejszych przesłanek, żeby twierdzić, że wybory gdziekolwiek były fałszowane - powiedział Olszewski.
Posłowi PO natychmiast odpowiedział kolega z PiS, przypominając sprawę "kupowania głosów w Wałbrzychu" - Zapomniał pan o Wałbrzychu gdzie kupowaliście głosy? Sąd tak orzekł. Jaką mamy gwarancję, że PO nie sFałszuje ponownie wyborów tak jak tam - pytał Kamiński.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24