Polityczne zamieszanie wokół wrocławskiej premiery spektaklu „Śmierć i dziewczyna” zauważyła takżę zagraniczna prasa. Nowy minister kultury chciał zablokować wystawienie sztuki autorstwa laureatki Nagrody Nobla - pisze brytyjski "The Guardian".
Jeszcze przed premierą spektaklu "Śmierć i dziewczyna" we wrocławskim Teatrze Polskim zapowiadano, że w trakcie sztuki widzowie mieli zobaczyć "pełny akt seksualny", a do udziału w przedstawieniu zostali zaangażowani aktorzy porno.
Wicepremier i minister kultury Piotr Gliński zażądał od marszałka województwa dolnośląskiego, by ten "wstrzymał przygotowania". Premiera jednak odbyła się w minioną sobotę. Przed wejściem do teatru odbywały się demonstracje, doszło do przepychanek.
"The Guardian" pisze, że próba zablokowania wystawienia sztuki przez wicepremiera "konserwatywnego rządu Prawa i Sprawiedliwości" jest przez liberalne środowiska w Polsce odbierana jako powrót "drakońskiej, państwowej cenzury".
Brytyjski dziennik przytacza historię zamieszania wokół spektaklu "Śmierć i dziewczyna". Gazeta cytuje fragmenty listu ministra kultury do marszałka województwa dolnośląskiego, w którym Gliński domagał się "wstrzymania przygotowań" do premiery sztuki. The Guardian informuje także o zamieszkach przed teatrem z udziałem skinheadów i o 12 osobach zatrzymanych.
"To czarne dni dla Polski"
- To czarne dni dla Polski. Przypominają nazistowską i sowiecką okupację. Działania takie jak to przypominają czasy przed 1989 rokiem, gdy każda produkcja musiała uzyskać akceptację państwowego cenzora - mówi cytowany przez brytyjską gazetę kierownik literacki Teatru Polskiego we Wrocławiu Piotr Rudzki.
Rudzki dodaje w rozmowie z "The Guardian", że Teatr Polski obawia się teraz finansowej presji, ponieważ połowa rocznego budżetu teatru pochodzi ze środków przekazywanych przez ministerstwo kultury. - Nasz teatr nie służy rozrywce. Chcemy skłaniać ludzi do myślenia. Nie jesteśmy tak atrakcyjni dla prywatnych sponsorów - przekonuje Rudzki.
Autor: PM / Źródło: The Guardian