"Ten dzień był niespokojny". Ratownicy sprowadzili grupę turystów z Przełęczy Kondrackiej

TOPR sprowadził 9 osób z Kopy Konradzkiej
Jan Gąsienica Roj o działaniach ratowników TOPR
Źródło: TVN24

Dziewięciu turystów, którzy utknęli na trudnym terenie na Przełęczy Kondrackiej zostało bezpiecznie sprowadzonych do Kuźnic. Nie była to jedyna interwencja ratowników Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w sobotę. - Ten dzień był niespokojny (...) wszystko - odpukać - mimo wielu interwencji, dobrze się skończyło – podkreślił Jan Gąsienica Roj, ratownik TOPR.

Ratownicy sprowadzili także taterniczkę porwaną przez lawinę w rejonie Kotła Kościelcowego. - Dostaliśmy informację o lawinie, która zeszła w rejonie Kotła Kościelcowego. Taterniczka na skutek tego, że masy śniegu ją pociągnęły (...) doznała urazu nogi, prawdopodobnie złamania – powiedział w rozmowie z dziennikarzami Jan Gąsienica Roj.

Ratownicy pomagali również zejść turyście, który zabłądził na Kasprowym Wierchu. Z kolei około godziny 17 do centrali TOPR w Zakopanem dotarła telefonicznie informacja o kłopotach dziewięciu turystów.

"Ten dzień był niespokojny"

- Turyści poprosili o pomoc, ponieważ weszli na Przełęcz Kondracką, nie mając stosownego ubrania i wyposażenia i stwierdzili, że w obecnych warunkach pogodowych nie są w stanie zejść na dół. W międzyczasie zadzwonili przypadkowi turyści, którzy napotkali grupę i zaproponowali, że przeprowadzą ich przez wierzchołek Kopy Kondrackiej na Przełęcz pod Kopą, w czym nam bardzo pomogli – relacjonował Jan Krzeptowski Sabała, ratownik TOPR.

- Ratownicy mogli w tym czasie bezpieczniejszym terenem wyjść na Przełęcz pod Kopą Kondracką i stamtąd wszyscy razem bezpiecznie zeszli do Kuźnic – dodał.

TOPR sprowadził 9 osób z Kopy Konradzkiej
TOPR sprowadził 9 osób z Kopy Konradzkiej
Źródło: TOPR

Wcześniej ratownicy TOPR przetransportowali na pokładzie śmigłowca do zakopiańskiego szpitala dwóch mężczyzn, których porwała lawina śnieżna w rejonie Suchego Wierchu Ornaczańskiego. Turyści mieli odpowiedni sprzęt lawinowy. Zostali szybko odkopani przez swoich towarzyszy, dlatego nie doznali poważniejszych obrażeń.

- Ten dzień był niespokojny (...) wszystko - odpukać - mimo wielu interwencji, dobrze się skończyło – podkreślił Jan Gąsienica Roj.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO >>>

Czytaj także: