Zamknięty samochód z włączonym silnikiem przez dłuższy czas stał na parkingu w Tarnowie. Wezwani na miejsce funkcjonariusze nie mogli znaleźć jego właściciela. Dopiero następnego dnia do mundurowych zgłosił się jego znajomy, który wyłączył silnik bmw. - Skierowaliśmy wniosek do sądu o ukaranie mężczyzny - informują funkcjonariusze.
Do interwencji służb doszło w piątek przy ulicy Narutowicza w Tarnowie (Małopolska). Strażnicy miejscy i policjanci otrzymali informację o stojącym na parkingu osiedlowym samochodzie z włączonym silnikiem. Na miejscu okazało się, że w pobliżu nie ma jego właściciela.
Policja: zostawił dzieci, nie wyłączył silnika
Jak poinformowała tarnowska policja, samochód był zamknięty. Mimo ustalenia tożsamości właściciela, jego numeru telefonu i adresu, nie dało się z nim w żaden sposób skontaktować. W domu nikogo nie było.
- Dopiero w sobotę rano mężczyzna oddzwonił na numer do dyżurnego komisariatu. Potwierdził, że posiada kluczyki do samochodu, jednak nie wiedział, że silnik jest cały czas uruchomiony - poinformował w komunikacie aspirant sztabowy Paweł Klimek, oficer prasowy tarnowskiej policji.
Do policjantów wyszedł znajomy właściciela. Po wyłączeniu silnika oświadczył policjantom, że kierowca bmw pozostawił swój samochód na parkingu, przekazał mu swoje dzieci i szybko ruszył w dalszą trasę innym pojazdem, zapominając o wyłączeniu silnika.
- W związku z pozostawieniem pojazdu bez dozoru, policjanci skierowali wniosek do tarnowskiego sądu o ukaranie właściciela bmw - powiedział Klimek.
Źródło: małopolska policja
Źródło zdjęcia głównego: małopolska policja