Rząd przemienił się w sztab wyborczy Platformy Obywatelskiej. Wożone są krzesła i stoły. To kpina i żart z obywateli - ocenił w "Tak jest" szef sztabu wyborczego PiS Stanisław Karczewski, tłumacząc zapowiedź doniesienia do prokuratury w sprawie nielegalnego - według PiS - prowadzenia kampanii wyborczej przez rząd Ewy Kopacz.
Przedstawiciele sztabu wyborczego PiS zapowiedzieli w piątek, że partia złoży doniesienie do prokuratury ws. nielegalnego prowadzenia kampanii wyborczej przez rząd premier Ewy Kopacz.
Ich zdaniem wyjazdowe posiedzenia rządu są tak naprawdę wyjazdowymi posiedzeniami sztabu wyborczego PO, na które wydawane są publiczne pieniądze.
"Rząd przemienił się w sztab wyborczy Platformy Obywatelskiej"
- Jak inaczej można ocenić wyjazdy pani premier Ewy Kopacz do miast wojewódzkich i organizowanie tam za nasze publiczne pieniądze spotkań wyborczych - pytał w "Tak jest" szef sztabu wyborczego PiS Stanisław Karczewski.
Dodał, że dodatkowo organizowane są wyjazdy, podczas, których premier spotyka się z wyborcami. Na dowód pokazał zdjęcie szefowej rządu wśród młodych ludzi w koszulkach z logo PO.
Zaznaczył, że wyjazdowe posiedzenia rządy w ważnych sprawach to dobry pomysł, ale jeśli jest realizowany raz na kwartał bądź rok. W tym przypadku - jak powiedział - "rząd przemienił się w sztab wyborczy Platformy Obywatelskiej".
- Krzesła i stoły wozicie. To kpina i żart z obywateli - powiedział. Dodał, że "premier jedzie pociągiem, a za nią leci samolot za nasze pieniądze".
- Powinniśmy debatować o sprawach obywateli, a nie chodzić po sądach. Ale jeśli PO chce, to my to zrobimy - stwierdził Karczewski.
Marcin Święcicki z PO odpierał zarzuty i tłumaczył, że podczas wyjazdowych posiedzeń rządu zapadają decyzje dot. projektów, programów ważnych dla poszczególnych regionów. - Są sprawozdania z tego co zrobiono na Śląsku, w Wielkopolsce. Jest konkretny porządek obrad Rady Ministrów - powiedział i dodał, że to nie jest kampania wyborcza.
Święcicki: PiS udaje, że prowadzi kampanię referendalną
Politycy odnieśli się również do sporu nt. spotu kandydatki PiS na premiera Beaty Szydło. PO uważa, że film narusza przepisy o finansowaniu kampanii wyborczej i zapowiedziała złożenie w tej sprawie wniosku do prokuratury.
Jak wyjaśnił Święcicki, kampania referendalna musi być na temat referendum , które zostało konkretnie zarządzone. - Tam są trzy konkretne pytania. Trzeba ustosunkować się do tych pytań (...) - powiedział.
Dodał, że opowiadanie o rozmaitych innych sprawach i pytaniach, nie dotyczy tego konkretnego głosowania.
Jak powiedział, podejrzewa, że ze względu na ograniczone środki na kampanię wyborczą , PiS próbuje sobie znaleźć dodatkowe, udając, że prowadzi kampanię referendalną.
Z kolei Stanisław Karczewski zwrócił uwagę, że w spocie widnieje wyraźnie zaznaczona data referendum i wiadomo, o którym jest mowa. Zwrócił uwagę, że "były prezydent Bronisław Komorowski w swojej kampanii wyborczej zainicjował to referendum, po to, żeby uzyskać głosy wyborców Pawła Kukiza".
- To było wykorzystywanie instytucji referendum w kampanii wyborczej - stwierdził.
Tymczasem Państwowa Komisja Wyborcza w odpowiedzi udostępnionej dziennikarzom podkreśliła, że partie polityczne uczestniczące w kampanii referendalnej i utworzone przez nie komitety wyborcze powinny prowadzić działalność respektując zasady ścisłego oddzielenia kampanii referendalnej i kampanii wyborczej. Jak zauważa PKW, kampania referendalna może być prowadzona wyłącznie przez partię i finansowana z jej środków, przeznaczonych na działalność bieżącą, natomiast agitacja wyborcza może być prowadzona wyłącznie przez komitet wyborczy.
Autor: js//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24