Teraz będzie taka sytuacja, że szefa Krajowego Biura Wyborczego wybierze pan minister Mariusz Błaszczak, później wybierze też armię 100 komisarzy wyborczych i armię 5 tysięcy urzędników wyborczych - wyliczała w "Tak jest" posłanka Nowoczesnej, Joanna Scheuring-Wielgus, komentując zmiany w ordynacji wyborczej autorstwa PiS. - Proszę zwrócić uwagę na to, że dzisiaj komisarzy będzie dużo więcej. Rekrutowanie tylko sędziów byłoby dużym kłopotem - odpowiadał poseł PiS Waldemar Buda.
Sejm uchwalił w piątek zmiany w ordynacji wyborczej autorstwa Prawa i Sprawiedliwości. Przyjęta nowelizacja Kodeksu wyborczego oraz ustaw regulujących funkcjonowanie samorządu zakłada między innymi wygaszenie kadencji Państwowej Komisji Wyborczej po wyborach parlamentarnych 2019 roku oraz zmianę sposobu wyboru PKW. Siedmiu na dziewięciu jej członków ma być powoływanych przez Sejm, a nie - jak do tej pory - delegowanych przez Trybunał Konstytucyjny, Naczelny Sąd Administracyjny i Sąd Najwyższy.
"Obsadzić swoimi ludźmi wszelkie możliwe instytucje"
Według jednej z poprawek szef Krajowego Biura Wyborczego będzie powoływany przez Państwową Komisję Wyborczą na siedem lat spośród trzech kandydatów przedstawionych przez ministra spraw wewnętrznych we wniosku złożonym po zasięgnięciu opinii szefów trzech kancelarii: Sejmu, Senatu i Prezydenta.
Do tej zmiany odniosła się w "Tak jest" Joanna Scheuring-Wielgus.
- Generalnie Prawu i Sprawiedliwości chodzi o to, żeby swoimi ludźmi obsadzić wszelkie możliwe instytucje - argumentowała posłanka Nowoczesnej. Wymieniła w tym kontekście między innymi przykład ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, który jej zdaniem "ma już swoich [ludzi] w sądach powszechnych, został mu jeszcze tylko SN i KRS".
- Trzeba mieć jeszcze jakieś umocowanie w wyborach samorządowych, a żeby je mieć, trzeba zmienić ordynację wyborczą i wprowadzić tam swoich ludzi - dodała.
"Rekrutowanie tylko sędziów byłoby kłopotem"
W czwartek podczas głosowania nad zmianami w ordynacji wyborczej przyjęto także liczne poprawki klubu PiS. Nowe rozwiązania to między innymi dwukadencyjność wójtów, burmistrzów i prezydentów miast liczona od wyborów samorządowych w 2018 roku, jednomandatowe okręgi wyborcze (JOW) w gminach do 20 tysięcy oraz wygaszenie kadencji PKW. Nie będzie też głosowania korespondencyjnego.
Sejm przyjął również poprawkę dotyczącą komisarzy wyborczych. Zgodnie z nią 100 komisarzy wyborczych (a nie 400, jak zakładał projekt) powołuje na okres pięciu lat Państwowa Komisja Wyborcza na wniosek ministra spraw wewnętrznych. Zmniejszenie liczby komisarzy wyborczych to - jak podkreślali autorzy projektu - ukłon w stronę PKW, która zgłaszała możliwe trudności z powołaniem 400 komisarzy w ciągu zaledwie 60 dni.
- Proszę zwrócić uwagę na to, że dzisiaj komisarzy będzie dużo więcej - wskazywał w "Tak jest" poseł PiS Waldemar Buda. - Rekrutowanie tylko sędziów byłoby dużym kłopotem. Ma być 100 komisarzy i chodzi o to, żeby zajmowali się tym [przeprowadzaniem wyborów - przyp. red.] urzędnicy, którzy nie uczestniczą w wyborach, nie są zainteresowani konkretnym rozstrzygnięciem - odpowiadał posłance Nowoczesnej, zaznaczając, że "trzeba dostrzegać pewne błędy, pewne patologie, które były związane z systemem wyborczym". Jego zdaniem chodzi tu między innymi o ryzyko fałszowania wyników wyborów.
"Chodzi o władzę w decydowaniu"
- Chcemy stworzyć przejrzysty system wyborczy - zaznaczył poseł PiS. Pytany o przykład sfałszowanych w ten sposób wyborów, stwierdził, że "ciężko opowiadać o konkretnych przykładach, ale to się dzieje".
- Natomiast to jest na tyle trudne do uchwycenia, że trudno to udowodnić - przekonywał. Jak zaznaczył, "nie może być tak, nie możemy prowokować ani dawać okazji do tego, żeby wybory mogły być w jakiś sposób manipulowane czy też zwiększane szanse jednej osób, która w nich uczestniczy".
Scheuring-Wielgus stwierdziła, że politycy PiS nigdy nie podali dowodów "tych fałszerstw".
- Teraz będzie taka sytuacja, że szefa Krajowego Biura Wyborczego wybierze pan minister Mariusz Błaszczak, później wybierze też armię 100 komisarzy wyborczych i armię pięciu tysięcy urzędników wyborczych - podkreśliła posłanka Nowoczesnej.
- Proszę nie mydlić ludziom oczu, to są nominacje polityczne - apelowała, zwracając się do Budy. - Chodzi o to, żeby mieć władzę w decydowaniu, czy wybory przebiegły dobrze, na waszą korzyść - dodała.
Autor: JZ//now / Źródło: tvn24