Lokalni politycy, jazda po pijanemu i podmienione próbki krwi. W tej historii pewne jest, że któryś z legionowskich policjantów złamał prawo i zniszczył dowody, aby "kryć" samorządowców. Pomimo ponad roku dochodzenia winnego nie znaleziono. Nie udało się też skazać polityków, którzy po wyjściu z samochodów mieli ledwo stać na nogach.
Ta historia rozpoczęła się w styczniu 2012 roku. W zimową noc patrol zatrzymał w krótkim odstępie czasu dwa samochody, których kierowcy byli wyraźnie nietrzeźwi, bowiem "zajmowali całą drogę", jadąc zygzakiem od krawężnika do krawężnika.
Tajemnicza podmiana
Jak się okazało, za kierownicami siedzieli wójt i radny gminy Nieporęt. Według zeznań policjantów, mocno było od nich czuć alkoholem, mieli problem z ustaniem na nogach i mówili bełkotliwie. Mieli też "strasznie utrudniać interwencję". Mówili o swoich szerokich koneksjach w lokalnej policji i jej "sponsorowaniu". Ostatecznie politycy nie zgodzili się na badanie alkomatem. Zabrano ich więc na komisariat i tam pobrano krew do badań. Wyniki powinny być koronnym dowodem, pozwalającym szybko ukarać przed sądem samorządowców. Próbki krwi jednak w sposób tajemniczy zostały podmienione w Komendzie Powiatowej Policji w Legionowie. Jak mówi Ireneusz Ważny z prokuratury rejonowej w tymże mieście, nie ma wątpliwości, że do zamiany doszło. Nie wiadomo jednak, kto zniszczył dowód.
Ślepy zaułek
Pomimo upłynięcia ponad roku, śledczym nie udało się ustalić winnego. - Niestety nie ma na chwilę obecną żadnych dowodów, które pozwoliłby wskazać tę osobę - asp. Mariusz Mrozek, rzecznik KSP. Jedyną korzyścią jest to, że specjalna kontrola zarządzona po ujawnieniu afery, wykazała szereg poważnych luk w procedurach dotyczących postępowania z próbkami krwi na komendach. Odpowiednie zmiany w przepisach mają być obecnie wprowadzane.
Autor: mk//kdj / Źródło: TTV
Źródło zdjęcia głównego: TTV