- "Super Express" nie musi przepraszać Patrycji Koteckiej za sugestię, że brała udział w kampanii wyborczej PiS do europarlamentu w 2009 roku - zadecydował Sąd Okręgowy w Warszawie. Oprócz przeprosin Kotecka chciała zapłaty 60 tys. zł. Wyrok nie jest prawomocny.
W maju 2009 roku tabloid opublikował zdjęcie, na którym Kotecka (która wcześniej przestała być wiceszefową Agencji Informacji TVP) wyjmuje z auta rulon ze zdjęciem Zbigniewa Ziobry. Opatrzono to tekstem, że Kotecka "taszczy" plakaty wyborcze Ziobry. Wcześniej media wiele razy pisały o związku łączącym Kotecką z byłym ministrem sprawiedliwości w rządzie PiS.
(Nie)publiczna?
Jak podkreślała Kotecka, "SE" nieprawdziwie zarzucił jej udział w kampanii wyborczej.
- To nie były żadne plakaty wyborcze, bo te opatrzone były logiem partii i innymi danymi, tylko samo zdjęcie dużego formatu - tłumaczyła Kotecka w maju 2010 roku. Dodała, że gazeta naruszyła jej dobra osobiste, m.in. prawo do prywatności, bo nie pełniła ona już wtedy żadnej funkcji publicznej. Zaznaczyła, że nikt z redakcji nie kontaktował się z nią przed publikacją materiału.
Adwokat "SE" Joanna Wlazłowska wniosła o oddalenie pozwu. W jej ocenie "powództwo nie zostało skonkretyzowane". W sądzie podkreśliła, że choć w chwili publikacji materiału powódka nie pełniła już konkretnej funkcji, to była osobą publiczną i jako taka nie podlegała ograniczeniom co do publikacji jej wizerunku.
"Ten wyrok jest dla mnie zaskoczeniem"
- Pozwałam redakcję "Super Expressu" za opublikowanie nieprawdziwych informacji o moim rzekomym zaangażowaniu w kampanię do Parlamentu Europejskiego Zbigniewa Ziobry. Domagałam się, aby redakcja, w ramach zadośćuczynienia, między innymi sfinansowała leczenie chorej na raka piersi 26-letniej Edyty Wakulińskiej - napisała w przesłanym portalowi tvn24.pl oświadczeniu Patrycja Kotecka.
Podkreśliła, że nie brała udziału w kampanii politycznej i "plakatów" Zbigniewa Ziobry nigdy nie miała w ręku, co zostało udowodnione podczas sprawy i czego nie kwestionował nawet adwokat "Super Expressu".
- W związku z tym dzisiejszy wyrok jest dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Po zapoznaniu się z uzasadnieniem sądu zamierzam złożyć apelację - dodała.
Po 15 tys. zł za pierś
Nie jest to pierwsza sądowa potyczka tabloidu z dziennikarką. Zgodnie z prawomocnym wyrokiem z 2009 roku "SE" musiał zapłacić Koteckiej 30 tys. zł i przeprosić za publikację bez jej zgody zdjęcia jej nagich piersi. Fotografia sprzed kilkunastu lat ilustrowała publikację innego pisma o raku piersi. Kotecka pracowała wtedy jako modelka. Gazeta uznała, że ten wyrok ogranicza wolność słowa.
Medialno-sądowy front
Kotecka od początku pracy w TVP budziła kontrowersje w mediach. Zarzucano jej m.in., że wywierała naciski polityczne na podległych dziennikarzy, a posadę w TVP zdobyła w 2007 roku dzięki protekcji Ziobry.
Kotecka wytoczyła też proces b. reporterowi "Wiadomości" Łukaszowi Słapkowi za jego słowa, że miała ona wywierać na niego naciski, by przygotowywał za większą wycenę materiały kompromitujące PO. Powódka zaprzecza i żąda od niego przeprosin i 50 tys. zł zadośćuczynienia. Słapek wnosi o oddalenie pozwu, twierdząc, że jego słowa były prawdziwe, a nie może on brać odpowiedzialności za to, co z jego wypowiedzią zrobił "Dziennik".
W lutym br. Axel Springer Polska, dawny wydawca "Dziennika Polska Europa Świat", przeprosił TVP za artykuły z 2007 r. pt. "Korupcja w TVP" i "Niemoralne propozycje w TVP", w których zarzucano TVP korumpowanie dziennikarzy wyższymi wycenami materiałów nieprzychylnych PO. Przeprosiny to wynik ugody, którą Axel Springer zawarł z TVP. Wcześniej gazeta opublikowała też przeprosiny wobec Koteckiej, której zarzuty dotyczyły bezpośrednio - był to wynik ugody w procesie, który Kotecka wytoczyła gazecie.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum