60 tysięcy złotych będzie musiał zapłacić "Super Express" za publikację zdjęcia nagiej od pasa w górę Patrycji Koteckiej. Była była zastępczyni dyrektora Agencji Informacji TVP S.A zarzuciła gazecie "nieetyczną manipulację", gdyż zdjęcie było wykonane 13 lat temu w ramach akcji profilaktyki raka piersi.
Sąd Apelacyjny w Warszawie na czwartkowej rozprawie orzekł, że "Super Express" będzie musiał zapłacić 60 tys. złotych za publikację nagich piersi Patrycji Koteckiej. W 2008 roku sąd pierwszej instancji zdecydował, że "Super Express" ma przeprosić i zapłacić 50 tys. zł. Ponadto nakazał gazecie wpłatę 30 tys. zł na rzecz fundacji walczącej z rakiem piersi. Doszło do odwołania, ale podczas dzisiejszej rozprawy sąd znów przyznał rację Patrycji Koteckiej.
Kotecka triumfuje
Patrycja Kotecka w oświadczeniu przesłanym do portalu onet.pl napisała, że informację o okolicznościach zrobienia zdjęcia "ukryto przed czytelnikami". - 30 tys. zł z wygranej kwoty zostanie przekazane Polskiemu Towarzystwu Badań nad Rakiem Piersi w Warszawie. Mam nadzieję, że przegrany proces skłoni kierownictw "SE" do refleksji, że branie udziału w nagonce i używanie do tego tak obrzydliwych i nikczemnych metod rujnuje reputację gazety - oświadczyła Patrycja Kotecka.
"Naga prawda"
W grudniu 2007 r. "Super Express" zamieścił duże zdjęcie Koteckiej, nagiej od pasa w górę. Na fotografii widać też wkłuwaną w jej pierś igłę strzykawki. Zdjęcie opatrzono wielkim tytułem "Naga prawda o Koteckiej" oraz drugim mniejszym: "To ona rządzi telewizją publiczną".
Kotecka zanim została dziennikarką pracowała jako modelka. Wcześniej podkreślała, że zgodziła się zrobić zdjęcie, o które toczył się spór w szczytnym celu - by włączyć się w akcję profilaktyki raka piersi i upowszechniać wśród kobiet badania.
Kotecka zarzuciła redakcji "nieetyczną manipulację" i naruszenie jej dóbr osobistych poprzez publikację na okładce zdjęcia, wykonanego kilkanaście lat wcześniej, które - jak twierdzi - było ilustracją do publikacji na temat raka piersi i badania metodą biopsji (stąd widoczna na zdjęciu strzykawka). Fotografię zamieścił wtedy tygodnik kobiecy "Naj".
"Do zdjęcia każdy miał dostęp"
"Zgodziłam się wystąpić w tym materiale, gdyż jego celem było zwrócenie uwagi na profilaktykę tej choroby. Ocenianie mnie jako dziennikarza przez pryzmat tego zdjęcia, oderwanie go od artykułu o tematyce medycznej i umieszczanie tytułu ‘Naga prawda o Patrycji Koteckiej’ jest nieetyczną manipulacją i ewidentnym naruszeniem moich dóbr osobistych" - podkreśliła w oświadczeniu wydanym po publikacji.
Redaktor naczelny "SE" Sławomir Jastrzębowski odpierał wtedy zarzuty. Jego zdaniem publikacja nie naruszyła dóbr osobistych Koteckiej, a zdjęcie, które znalazło się na okładce, zostało pozyskane oficjalną drogą - kupione w agencji fotograficznej - i dostęp do niego miał każdy.
Źródło: Onet.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24