Minister obrony narodowej Antoni Macierewicz jest patronem kluczowej dla rządu sprawy smoleńskiej. Bez niego rząd się rozpadnie - ocenił w "Tak jest" były prezes Trybunału Konstytucyjnego Jerzy Stępień.
- Miejmy świadomość, że ta władza wisi na bardzo cienkim włosku. Tym włoskiem jest pan minister Antoni Macierewicz - mówił Stępień. - Dlatego, że kluczową sprawą jest sprawa smoleńska. Gdyby (Macierewicz - red.) przestał być patronem sprawy smoleńskiej, układ rządowy się rozlatuje - dodał.
Jak wyjaśniał, Antoni Macierewicz "ma wszystkie instrumenty w swoich rękach". Zdaniem byłego prezesa TK dymisja ministra obrony spowodowałaby, że premierem musiałby zostać Jarosław Kaczyński, ale bez Macierewicza "nie miałby już kto z taką determinacją prowadzić tego obłędu smoleńskiego".
"Przyszedł rozkaz z góry"
Jerzy Stępień odniósł się też do poniedziałkowej rozprawy TK w niepełnym składzie. Trzech sędziów Trybunału (wybranych przez Sejm tej kadencji - red.) odmówiło udziału w posiedzeniu.
- Nie słyszałem o takim przypadku w historii sądownictwa europejskiego w ogóle - stwierdził Stępień.
Powiedział, że odmowa ze strony trzech sędziów jest dla niego niezrozumiała, ponieważ dotychczas brali udział w pracach Trybunału.
- Moim zdaniem przyszedł rozkaz z góry - ocenił. Jak dodał, nie wie, kto miałby go wydać, ale zaznaczył, że "ta trójka działa zawsze bardzo solidarnie".
"Rewolucja"
Stępień powiedział również, że zgadza się z decyzją prezesa TK, który podpisał zarządzenie, iż w rozpatrywanej w poniedziałek sprawie (chodzi o wniosek PO i Nowoczesnej o zbadanie przepisu ustawy o TK z 22 lipca o wyłanianiu kandydatów na prezesa TK - red.) Trybunał orzekać będzie w składzie 5-osobowym.
- Uznali to sędziowie za stan wyższej konieczności - tak wyjaśnił decyzję Rzeplińskiego.
Były prezes TK ocenił, że konflikt wokół Trybunału nie jest typowym sporem prawnym, gdzie strony przedstawiają swoje racje. - Tu po prostu działa już siła - powiedział.
- Ja twierdzę, że w Polsce się dzieje rewolucja, to są rewolucjoniści. A rewolucjoniści nigdy się nie przejmują opinią innych krajów, a w szczególności krajów zachodnich. Tak było w przypadku rewolucji rosyjskiej, niemieckiej, każdej innej - przekonywał Stępień.
Obrady w niepełnym składzie
W poniedziałek troje sędziów Trybunału Konstytucyjnego wybranych przez obecny Sejm odmówiło udziału w rozprawie TK w pełnym składzie, dopóki nie będą do niego włączeni sędziowie niedopuszczani do orzekania.
Sędziowie wybrani przez obecny Sejm to Julia Przyłębska, Piotr Pszczółkowski i Zbigniew Jędrzejewski oraz Mariusz Muszyński, Lech Morawski i Henryk Cioch. Trzech ostatnich prezes TK Andrzej Rzepliński nie dopuszcza do orzekania, powołując się na rozstrzygnięcie Trybunału, w myśl którego miejsca te są zajęte przez wybranych w poprzedniej kadencji (Krzysztofa Ślebzaka, Romana Hausera i Andrzeja Jakubeckiego), od których prezydent nie odebrał ślubowania.
W poniedziałek rano, przed planowaną rozprawą TK w sprawie zasad wyłaniania kandydatów na prezesa Trybunału, cała szóstka wydała oświadczenie, w którym powołuje się na zapis ustawy i konstytucji, że TK składa się z 15 sędziów. Dziennikarzom powiedzieli, że ich zachowanie nie jest bojkotem, lecz niezgodą na łamanie prawa przez prezesa Trybunału.
- Prezes TK Andrzej Rzepliński odmówił uwzględnienia wniosku o włączeniu naszej trójki do składu TK - poinformował dziennikarzy sędzia Muszyński.
Wniosek PO i Nowoczesnej
Wniosek o zbadanie przepisu ustawy o TK z 22 lipca o wyłanianiu kandydatów na prezesa TK złożyły PO i Nowoczesna.
Zgodnie z ustawą z 22 lipca prezydent powołuje prezesa i wiceprezesa TK spośród trzech kandydatów przedstawianych mu przez ZO (według poprzedniej ustawy było dwóch kandydatów). Kadencja obecnego prezesa Rzeplińskiego kończy się 19 grudnia.
We wniosku podkreślono, że zaskarżona ustawa mówi, iż sędzia ma tylko jeden głos i może głosować tylko na jednego kandydata. Zgodnie zaś z Regulaminem TK, jak podkreślono, sędzia mógł wskazać po dwóch kandydatów na prezesa i wiceprezesa. Zdaniem wnioskodawców, dzięki temu każdy z dwóch kandydatów cieszył się poparciem większości TK. Według wniosku niedopuszczalne byłoby takie poszerzenie liczby kandydatów, które oznaczałoby "faktyczne przekazanie prezydentowi RP samodzielnego rozstrzygania w kwestii obsady funkcji prezesa lub wiceprezesa TK".
We wrześniu Rzepliński mówił, że "każdy z kandydatów, czy będzie jeden, dwóch, czy trzech, musi mieć poparcie przynajmniej ośmiu sędziów".
Zgłoszony 26 października przez PiS projekt ustawy o organizacji i trybie postępowania przed TK - nad którym pracuje Sejm - nie precyzuje liczby kandydatów na prezesa. Według projektu Zgromadzenie Ogólne ma przedstawiać prezydentowi wszystkich kandydatów, którzy otrzymali co najmniej 5 głosów.
Autor: mw / Źródło: TVN24, PAP