W tym roku w ramach akcji Szlachetna Paczka pomoc otrzymało około 21 tysięcy rodzin, łącznie 84 tysiące osób. To rekordowy wynik, tak samo jak wartość udzielonej pomocy, która wyniosła 54 miliony złotych. Reporter programu "Blisko ludzi" TTV odwiedził tych, którzy paczki dostali, żeby zobaczyć, jak wpłynęła na ich życie.
W tym roku akcja Szlachetna Paczka odbyła się po raz 15. Tegoroczna edycja pobiła wyniki poprzedniej i ustanowiła nowe rekordy. Nie tylko jeśli chodzi o liczbę zaangażowanych osób i ogólną wartość pomocy, ale też średnią wartość jednej paczki, która wyniosła 2,6 tysiąca złotych. Jedną paczkę przygotowały średnio 43 osoby.
- Tym samym "Paczka" na dobre stała się tradycją przedświąteczną Polaków - twierdzi organizujące akcję Stowarzyszenie Wiosna.
Kompleksowy prezent dla rodziny
Istotą ogólnopolskiej akcji Szlachetna Paczka jest bezpośrednia pomoc osobom i rodzinom, których adresy pozyskiwane są przez działających lokalnie wolontariuszy. Na dwa tygodnie przed świętami Bożego Narodzenia rodziny otrzymują paczki zawierające rzeczy dopasowane do zgłoszonych przez nich potrzeb.
Darczyńcy przywożą skompletowane przez nich paczki do punktów odbioru, skąd są rozwożone bezpośrednio do potrzebujących rodzin. W tym roku podarunki zajęły 34 tiry.
Od lat tradycją w Szlachetnej Paczce jest, że duże miasta, w których jest wielu chętnych do pomagania, np. Warszawa, Kraków, Poznań, pomagają najbiedniejszym regionom Polski.
"Dobro za dobro"
Jedną z osób obdarowanych Szlachetną Paczką jest pani Marta, która ze swoją córką Weroniką mieszka w warszawskiej Falenicy. Weronika od urodzenia choruje na fenyloketonurię. Nieleczona choroba powoduje uszkodzenie mózgu, a zwalczać ją można jedynie przestrzegając specjalnej diety, która w całości pochłania skromny budżet rodziny. Dzięki Szlachetnej Paczce walka a chorobą będzie łatwiejsza. Rodzina dostała m.in. zapas specjalnego jedzenia dla Weroniki, które wystarczy na kilka miesięcy.
- Darczyńcami są uczniowie klasy 2b gimnazjum z wychowawczynią i swoimi rodzicami. Oni czuli, że robią coś dobrego. My odbierając te paczki, rozpakowując je czułyśmy radość - mówi pani Marta.
Ze Szlachetnej Paczki zadowolona jest również rodzina państwa Michalskich. - Od nikogo nie dostaliśmy tylu prezentów - mówi Agnieszka Michalska. Rodzina każdego dnia pomaga dzieciom z ubogich rodzin. W przykościelnej świetlicy odrabiają z nimi lekcje, przygotowują jedzenie i uczą jak stawać się dobrym człowiekiem. Jak mówi pani Agnieszka, dla niej Szlachetna Paczka to "dobro za dobro".
"Ta pomoc, ta inspiracja do zmiany, naprawdę działa"
- Staramy się, aby paczka była dostarczana danej rodzinie raz, aby to nie stało się potem nawykiem i "demoralizacją", że skoro jest paczka, to już się potem nie musimy starać. Paczka w swojej idei ma nie tylko przekazanie pomocy materialnej, ale stworzenie alternatywnej Polski, w której ludzie nawzajem się słuchają, są otwarci, wspierają się, są dla siebie solidarni. To jest fajne, kiedy w wielu firmach ludzie przy okazji "Paczki" po raz pierwszy objawiają swoje serce - mówił podczas finału "Szlachetnej Paczki" jej pomysłodawca ks. Jacek Stryczek.
W rozmowie z TTV duchowny przekonywał, że ten mechanizm działa. Ludzie bardzo angażują się w tworzenie paczek i wciągają do tego swoich znajomych, a chęć spełnienia wszystkich marzeń rodziny, nakręca do działania.
Co ważniejsze, "Paczka" ma też działać w drugą stronę i aktywizować te osoby, które ją otrzymają. - Ta pomoc, ta inspiracja do zmiany, naprawdę działa. Ludzie się podnoszą z tej biedy i zmieniają swoje życie - mówi ks. Stryczek.
Autor: mk//tka / Źródło: tvn24