Sześć godzin trwało w środę przesłuchanie biznesmena Marka Falenty, podejrzanego w śledztwie dotyczącym nielegalnych podsłuchów rozmów osób publicznych - poinformowała Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga.
- Podejrzany stawił się na wezwanie prokuratorów i złożył obszerne wyjaśnienia. Nie informujemy o ich treści - powiedziała w środę rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, prok. Renata Mazur. - Nie udzielamy żadnych informacji na temat tych wyjaśnień ani tego, czy zgłaszał, czy nie jakieś wnioski dowodowe - dodała.
- Prokurator chciał przesłuchać podejrzanego w trybie pilnym - po wezwaniu telefonicznym. Obrońca nie wyraził na to zgody i zażądał wezwania w trybie zwykłym - kodeksowym - z siedmiodniowym uprzedzeniem na piśmie o terminie czynności. W środę na wezwanie prokuratora podejrzany stawił się - wyjaśniła rzecznik.
Falenta "ostrzegał" służby?
W ostatnim czasie Marek Falenta udzielił kilku wywiadów, w których twierdził, że już w zeszłym roku miał ostrzegać służby specjalne - ABW i CBA - przed podsłuchami. Wezwanie biznesmena do prokuratury związane było m.in. z tymi wypowiedziami. - Złożę dokładne zeznania, którym funkcjonariuszom i jakie informacje przekazywałem rok temu i wtedy niech ci panowie jeszcze raz się wypowiedzą na ten temat - mówił Falenta w środę rano w TVN24.
ABW i CBA kategorycznie zaprzeczyły jego wypowiedziom.
Z dotychczasowych ustaleń prokuratury wynika, że od lipca 2013 r. w dwóch warszawskich restauracjach podsłuchano kilkadziesiąt osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych. Część nielegalnie zarejestrowanych rozmów została upubliczniona przez tygodnik "Wprost". Prokuratura w końcu czerwca postawiła zarzuty czterem osobom: biznesmenom Markowi Falencie (miał kierować grupą kelnerów i zlecać im nagrywanie - red.) i Krzysztofowi Rybce oraz Łukaszowi N. i Konradowi L. - kelnerom z restauracji, w których dokonywano nagrań (mieli rejestrować gości).
W końcu sierpnia prokuratura informowała, że zgromadzony materiał dowodowy, w tym wyjaśnienia podejrzanych w sprawie, nie dają podstaw do przyjęcia, iż nielegalne rejestrowanie rozmów odbywało się w innych miejscach niż restauracje "Sowa i Przyjaciele" oraz "Amber Room".
Falenta: jestem niewinny
Marek Falenta nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i zapewnia, że jest niewinny. "Gazeta Wyborcza" pisała, że miał kupić nagrania od kelnerów i przekazać je za czyimś pośrednictwem tygodnikowi "Wprost", w czym miał mu pomagać Rybka.
W pierwszej połowie lipca sąd w całości uchylił postanowienie o 1 mln zł poręczenia majątkowego, zakazie opuszczania kraju i dozorze policyjnym, jakie prokuratura nałożyła na Falentę.
Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga w związku z treścią ujawnionych nagrań prowadzi jeszcze jedno śledztwo. Dotyczy ono podsłuchanej rozmowy byłego ministra transportu Sławomira Nowaka i byłego wiceministra finansów Andrzeja Parafianowicza. Wszczęto je w sprawie przekroczenia uprawnień przez Parafianowicza poprzez podjęcie niezgodnych z prawem działań w celu udaremnienia kontroli skarbowej w firmie żony Nowaka.
Prokuratura bada też inne wątki
Inna prokuratura - Prokuratura Okręgowa w Warszawie - od końca lipca prowadzi natomiast śledztwo dotyczące domniemanego "przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych: prezesa Rady Ministrów, ministra spraw wewnętrznych i prezesa Narodowego Banku Polskiego, polegającego na naruszeniu niezależności NBP poprzez zawarcie w lipcu 2013 r. przez prezesa Rady Ministrów z prezesem NBP nieformalnego porozumienia, za pośrednictwem ministra spraw wewnętrznych, na mocy którego, w zamian za odwołanie z funkcji ministra finansów oraz wprowadzenie regulacji prawnych zmniejszających rolę Rady Polityki Pieniężnej, prezes NBP miałby się zobowiązać do finansowania w przyszłości deficytu budżetowego poprzez wykupywanie obligacji przez NBP". W tym śledztwie zeznawali już szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz oraz szef NBP Marek Belka.
Autor: bieru//plw/kwoj / Źródło: PAP