Niestety nie jestem jeszcze zaszczepiony. Mimo że jestem w "grupie zero", mimo że skierowanie z ramienia Ministerstwa Zdrowia mam od prawie tygodnia, czekam niecierpliwie na swoją kolejkę - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 dr hab. n. med. Tomasz Dzieciątkowski.
Od 27 grudnia trwa w Polsce akcja szczepienia przeciwko COVID-19. Jako pierwsi - na "etapie zero" - mają być zaszczepieni przede wszystkim medycy i pracownicy ochrony zdrowia. W ostatnich dniach jednak zaszczepione zostały osoby spoza tej grupy. Do przyjęcia preparatu przyznali się między innymi aktorzy Krystyna Janda, Maria Seweryn czy Wiktor Zborowski.
"Nie jestem jeszcze zaszczepiony. Czekam na swoją kolejkę"
Dr hab. n. med. Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego w sobotę w "Faktach po Faktach" w TVN24 przyznał, że on "niestety" nie jest jeszcze zaszczepiony. - Mimo że jestem w "grupie zero", mimo że skierowanie z ramienia Ministerstwa Zdrowia mam od prawie tygodnia, czekam niecierpliwie na swoją kolejkę - powiedział.
Odnosząc się do zaszczepienia osób spoza "grupy zero", ocenił, że "zostało to zrobione w nieodpowiedni sposób". - Wyraźnie trzeba powiedzieć, że owszem ambasadorzy szczepień, ludzie znani są potrzebni, tego typu działalność jest potrzebna, natomiast wyraźne jest podane w rozporządzeniu, kto jest w "grupie zero" i kto powinien zostać zaszczepiony w pierwszej kolejności - mówił.
"Gdybym dostał wiadomość, wsiadłbym zaraz w samochód"
- Szczepionka Pfizera po rekonstytucji, czyli rozmrożeniu i upłynnieniu, jest stabilna i jest do wykorzystania w czasie krótszym niż pięć dni. Nawet jeżeli akurat została dostarczona taka partia szczepionek, jeżeli istniałaby obawa, że mogą zostać pracownicy niewyszczepieni, a szczepionka by przepadła, to wystarczyło zrobić krótki komunikat, wysłać mailem do wszystkich zainteresowanych - powiedział.
- Ja powiem szczerze, jestem akurat przez ostatni tydzień na urlopie, nie planowałem pojawić się w szpitalu, ale gdybym dostał taką wiadomość, wsiadłbym zaraz w samochód, pojechałbym do szpitala, żeby się zaszczepić - zaznaczył Dzieciątkowski.
"Nie uniknie się marnowania"
Przyznał również, że w takiej masowej akcji szczepień "nie uniknie się marnowania". - Karta charakterystyki produkty leczniczego, czyli można określić to inaczej jako rozszerzona ulotka preparatu wyraźnie mówi, że po upłynnieniu preparatu można podać pięć dawek. Okazało się, że jeżeli starannie się pobiera te pięć dawek, zostaje szósta - powiedział. - Mówi się o tym w Stanach Zjednoczonych od kilku dni, w Europie od dwóch dni, że można z jednej fiolki podać nie tylko pięć, ale sześć dawek, ale wyraźnie zakazane jest mieszanie dawek pochodzących z różnych fiolek, żeby na przykład osiągnąć siódmą. Czyli pięć na pewno, być może jeżeli uda się to szósta, ale już nie więcej - wyjaśniał.
Zaszczepione osoby spoza "grupy zero"
Osoby spoza "grupy zero", czyli aktorzy Krystyna Janda, Andrzej Seweryn, Maria Seweryn, Wiktor Zborowski, piosenkarka, scenarzystka, aktorka Magda Umer oraz dyrektor programowy TVN Edward Miszczak tłumaczyli, dlaczego się zaszczepili.
- Nie powinnam z tego skorzystać, być może popełniłam błąd - mówiła w TVN24 Maria Seweryn. Aktor Wiktor Zborowski ocenił, że "z dobrej, mądrej zdawałoby się akcji wyszedł taki koszmar", a Magda Umer napisała w oświadczeniu, że "zgodziła się myśląc, że czyni dobro, a okazało się, że jest to rozumiane odwrotnie".
CZYTAJ WIĘCEJ: Zaszczepieni wyjaśniają
"Wykorzystanie szczepionek w okresie świąteczno-noworocznym"
31 grudnia na stronach Narodowego Funduszu Zdrowia opublikowano notatkę zatytułowaną: "Wykorzystanie szczepionek w okresie świąteczno-noworocznym". Czytamy w niej, że "odpowiadając na apel Naczelnej Izby Lekarskiej o jak najefektywniejsze wykorzystanie szczepionek dostarczonych do szpitali w okresie świąteczno-noworocznym, do 6 stycznia, oprócz szczepienia pracowników szpitali, dopuszczalne jest także szczepienie członków ich rodzin oraz pacjentów, którzy w tym czasie przebywają w szpitalu, a których stan zdrowia na to pozwala".
"Dzięki tej możliwości szpitale węzłowe maksymalnie wykorzystają dawki szczepionki, które mogłyby nie być podane zgłoszonym do szczepień medykom i personelowi niemedycznemu, ze względu na nieobecność w czasie świąt i w okresie noworocznym. Przypominamy, że szczepionki trafiają do szpitali w partiach zawierających wielodawkowe fiolki. Fiolki muszą być użyte w krótkim czasie po ich dostarczeniu, dlatego podanie szczepionek rodzinom medyków i pacjentom pozwoli na ich maksymalne wykorzystanie" - napisano.
W sobotę rektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego profesor Zbigniew Gaciong powołał wewnętrzną komisję, która ma wyjaśnić sprawę szczepień przeciwko COVID-19 osób spoza grupy zero. - Na pewno nie jestem zadowolony. To, że taka sytuacja miała miejsce, to nie jest powód do zadowolenia. Ale chciałbym, żeby akcja szczepień przebiegała sprawnie - oświadczył dziennikarzom w sobotę po południu.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24