Odkręcanie tabliczek, ostatnie zdjęcia pamiątkowe, a przede wszystkim huczna impreza pożegnalna - tak posłowie świętowali w piątkowy wieczór samorozwiązanie Sejmu. Według "Dziennika", gwiazdą wieczoru był wicepremier Przemysław Gosiewski.
Długa kolejka do sklepu z alkoholem
Zamiast wielogodzinnych debat i głosowań nad wnioskami PO o odwołanie poszczególnych ministrów, posłowie otrzymali od premiera wolny wieczór. To jeden ze skutków sprytnego manewru Jarosława Kaczyńskiego, który nie czekając na druzgocącą krytykę opozycji sam swoich ministrów odwołał. Według "Dziennika", posłowie postanowili wolne godziny spożytkować w dużo przyjemniejszy sposób: w barze restauracji Hawełki, restauracji w Nowym Domu Poselskim oraz w tzw. "barze za kratą".
Impreza, a raczej kilka konkurencyjnych imprez, zaczęła się juz podczas konferencji prasowych marszałka Sejmu i premiera po głosowaniu nad skróceniem kadencji. Jak pisze gazeta, wielu posłów wybrało wówczas okolice... sejmowej kaplicy.
"Nie, bynajmniej nie po to, żeby modlić się o pomyślność w wyborach 21 października. Po prostu kolejka do jedynego w Sejmie sklepu z alkoholem była tak długa, że kończyła się tuż przed jej drzwiami. Posłowie kupowali wszystko, co miało procenty. I tak było taniej, niż w sejmowych barach" - czytamy w "Dzienniku".
Zmęczeni posłowie w Hawełce
Byli jednak posłowie, którzy nad kameralność poselskich pokoi przedłożyli sejmowe lokale. Jeszcze przed północą najmocniej okupowany był położony najbliżej sali obrad bar restauracji Hawełki. "Grono znanych posłów Platformy Obywatelskiej wznosiło toasty skromnym chilijskim merlotem. Stolik wyglądał jednak tak, jakby kilka podobnych butelek padło łupem tej grupy jeszcze w trakcie obrad" - pisze dziennik.
Według gazety, niektórzy posłowie sprawiali wrażenie mocno zmęczonych długim czekaniem na głosowanie. Sami posłowie zaprzeczali, a Andrzej Grzesik z Samoobrony żądał wręcz alkomatu, a swój stan tłumaczył chorobą oczu.
"Im później, tym większą popularnością cieszyła się restauracja w Nowym Domu Poselskim. Dwa przeciwległe kąty okupowali przedstawiciele największych klubów" - pisze "Dziennik". Przy stoliku PO brylował Zbigniew Chlebowski, w kącie PiS prym wiódł Karol Karski
Chóralne śpiewy w "barze za kratą"
Jak pisze "Dziennik", najwytrwalsi tradycyjnie udali się do słynnego "baru za kratą”. "To kultowe miejsce topienia sejmowych smutków i oblewania parlamentarnych sukcesów. Szczególnie bezpieczne, od kiedy zakazano tu wstępu fotoreporterom i kamerzystom, którzy wcześniej wielokrotnie uwieczniali alkoholowe ekscesy wybrańców narodu" - czytamy w gazecie.
Dziennikarze jednak czuwają. Reporter "Dziennika" zarejestrował zabawę posłów LPR: Edwarda Ośki, Roberta Strąka i Andrzeja Mańki oraz dwóch byłych Wszechpolaków. "Zamów pięć piw" - zachęcał były minister gospodarki morskiej Rafał Wiechecki swojego kolegę z LPR Bogusława Sobczaka, gdy już trafili do "baru za kratą”.
"Pięć piw" (których "zamawianie" przez Wszechpolaków poprzez uniesienie ręki - gestem kojarzonym raczej z faszystowskim pozdrowieniem - wywołało swego czasu skandal) miało zapewne ukoić żal po sondażach dających LPR nikłe szanse na powrót do Sejmu. Według "Dziennika", posłowie rozmawiali o tym, kto powinien być gwiazdą kampanii partyjnej, bo "przecież klęska musi mieć swoją twarz".
Obecni na sali posłowie PiS byli w dużo bardziej optymistycznym nastroju. Wojciech Szarama z Markiem Suskim, Krzysztofem Jurgielem i Mieczysławem Golbą bawili się w rytm śpiewanych przez siebie biesiadnych klasyków: "Hej, sokoły”, "Czarne oczy” czy też "Pijmy wino, szwoleżerowie”.
Gwiazda wieczoru i krąg wielbicieli
O 2:30 w nocy do baru trafił Przemysław Gosiewski. I natychmiast stał się gwiazdą - pisze "Dziennik". Wicepremiera z PiS szczególnie mieli adorować Mieczysław Aszkiełowicz z Samoobrony i Krzysztof Grzegorek z PO. Celował w tym zwłaszcza Aszkiełowicz. "Przytulanie, całowanie w kark Gosiewskiego - czy ta szczególna atencja Aszkiełowicza ma jakiś związek z tym, że to jeden z trzech posłów Samoobrony, który poparł skrócenie kadencji?" - pyta gazeta.
A Krzysztof Grzegorek, poseł PO ze świętokrzyskiego, najpierw gorliwie przekonywał Gosiewskiego, że wielokrotnie bronił rządu PiS w mediach - relacjonuje gazeta. "Panie premierze, dobrze rządziliście przez te dwa lata" - zapewniał. "Ale obiecał pan, że nie będzie agitacji politycznej" - oponował skromnie Gosiewski. "Ale to jest agitacja towarzyska, nie polityczna" - zapewniał Grzegorek.
Opozycja woli bawić się bez mediów
Liderzy PO wybrali mało znane miejsce niedaleko Teatru Buffo. Według "Dziennika", zabawa była krótka, bo już po pierwszej w nocy zameldowali się w hotelu poselskim. Posłowie SLD zakamuflowali się skuteczniej. - Wiemy, gdzie się bawić, by potem media nas nie znalazły - zdradził gazecie anonimowo jeden z liderów lewicy.
Źródło: "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: PAP