Prokuratura potwierdziła, że w czwartek wieczorem na ulicy Kasjopei w Szczecinie odkryto ciała trzech osób, a postępowanie prowadzone jest w kierunku zbrodni zabójstwa. Świadkowie mówią, że usłyszeli kilka wystrzałów oraz krzyki. Mundurowi przyznają, że jedna z ofiar dzwoniła wcześniej na policję i mówiła, że goni ją mężczyzna.
Do zdarzenia doszło około godziny 18 na ul. Kasjopei na osiedlu Warszewo w Szczecinie. Świadkowie twierdzą, że padły strzały z balkonu jednego z budynków, a napastnik zabarykadował się w jednym z mieszkań.
To mogło być zabójstwo z zazdrości
Inspektor Marcin Ciarka z Komendy Głównej Policji potwierdził, że około 17.50 funkcjonariusze otrzymali zgłoszenie od kobiety. - Wzywała pomocy. Mówiła, że jest ścigana przez mężczyznę - opowiada policjant.
Ciarka dodał, że to prawdopodobnie były partner kobiety. Zanim policjanci dotarli na miejsce, mieszkanie było zamknięte, a rolety antywłamaniowe szczelnie zamknięte. - W pewnym momencie policjant usłyszał jeden strzał - opowiada funkcjonariusz. Wtedy na miejsce wezwano negocjatorów, a także kontrterrorystów.
Kiedy nie udało się nawiązać kontaktu z osobami znajdującymi się w środku, zdecydowano się na siłowe wejście do środka. - Ze wstępnych ustaleń wynika, że były partner, który wcześniej dokonał zabójstwa kobiety i jej obecnego partnera, popełnił następnie samobójstwo - wyjaśnia policjant.
Trzy ciała, różne hipotezy
- W dniu wczorajszym na miejsce zdarzenia udał się zespół prokuratorów, który przeprowadzał czynności na miejscu przy udziale biegłych, a także funkcjonariuszy policji. Czynności trwały do późnych godzin nocnych - informuje prokurator Joanna Biranowska-Sochalska z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. Podkreśliła, że odkryte ciała to osoby dorosłe.
Podkreśliła, że trwają czynności, w tym zaplanowano sekcję zwłok. Postępowanie jest prowadzone w kierunku zbrodni zabójstwa. Dodała, że badane są różne hipotezy.
Policja: wejście siłowe, ujawniono zwłoki
Pierwsze oficjalne informacje w tej sprawie przekazała o godzinie 21 w TVN24 komisarz Anna Gembala z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie.
- Po godzinie 18 szczecińscy policjanci otrzymali zgłoszenie o hukach dobiegających z jednego z mieszkań przy ulicy Kasjopei. Policjanci natychmiast pojechali na miejsce zdarzenia z innymi służbami ratunkowymi, aby ustalić, co się stało. Została podjęta decyzja o wejściu siłowym do tego mieszkania, w środku policjanci ujawnili zwłoki - przekazała. Pytana, ile dokładnie zwłok odnaleziono, odparła, że "było to więcej niż jedna osoba".
Komisarz Gembala dopytywana w TVN24, czy wiadomo, co się stało z napastnikiem, odparła: - Wszystko, co teraz dzieje się w Szczecinie na tej ulicy, jest wykonywane pod nadzorem prokuratury i to oni decydują o czynnościach, które wykonują tam policjanci.
Osoby, które mieszkają w tej samej klatce schodowej, co mieszkanie, w którym padły strzały, przed akcją oddziału antyterrorystów zostały wyprowadzone. Potem przez kilkanaście minut policjanci usiłowali wejść do środka - najpierw przez drzwi, a potem przez rolety antywłamaniowe na balkonie.
Świadek: usłyszałem kilka strzałów, zobaczyłem błysk z broni
Jeden ze świadków, z którym rozmawiała reporterka TVN24 Maja Podemska-Smolińska, powiedział, że usłyszał huk, po czym nastąpiło kilka kolejnych. Gdy się odwrócił, zobaczył rozbłysk, przypominający wystrzał z broni.
- Tankowałem płyn do spryskiwaczy do samochodu i nagle usłyszałem huk. Odwracam się w kierunku tego miejsca i widzę mężczyznę w czarnym ubraniu, trzyma coś w ręce. Huk się powtarza i w pewnym momencie błysk, ewidentnie z broni. Później była cisza, dużo świadków dookoła. Po paru minutach przyjechała policja, najpierw jeden radiowóz, a później to już lawinowo poszło - relacjonował. Jak sprecyzował, "strzałów było kilka, na pewno więcej niż trzy". Dodał, że widział, jak mężczyzna ubrany na czarno wspina się na balkon. - Wszedł do środka, zamknęły się rolety i nastąpiła cisza - dodał.
Inni świadkowie przekazali nam, że widzieli, jak "blondynka, która mieszka w tym mieszkaniu, tuż przed strzałami uciekała do mieszkania". - Potem padły strzały. Pięć lub sześć i okropny lament kobiety. Ktoś obniżył rolety i wtedy słyszałem jeszcze dwa strzały - przekazuje nam pan Tomek, mieszkaniec okolicy.
Jedna z osób mieszkających na ulicy Kasjopei, która znała z widzenia lokatorów tego mieszkania, przekazała, że "to nie była żadna patologia". - Zawsze uprzejmi. On lekko kulał. Ona blondynka, zawsze bogato ubrana. Majętni. Nigdy bym się nie spodziewał, że na tym spokojnym osiedlu się coś takiego stanie - stwierdził.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24